Po opublikowaniu zdjęć mojej pracowni na facebookowym profilu maszyn Brother, otrzymałam kilka e-maili z zapytaniem o lampę z lupą. Swoją drogą obiecałam tę recenzję dawno temu, co ciekawe zaczęłam ją pisać gdy byłam w końcówce ciąży... trochę mi zeszło ;) Przepraszam, że tak długo musieliście czekać.
Dziś będzie recenzja produktu stricte szyciowego. Myślę jednak, że miłośnicy numizmatów, kosmetyczki czy osoby tworzące biżuterię też mogą być zainteresowane tematem.
Sprawa z lampą była prosta - zaintrygował mnie wpis na blogu M.E.L.I.
Pomyślałam, że to fajna sprawa i w sumie rzecz dla mnie przydatna tym bardziej, że przed remontem pracowni siedziałam plecami do okna i lampy sufitowej. Zwykle stanowisko pracy doświetlałam lampką biurkową, która dawała żółte światło. Mówiąc wprost dla mnie, czyli typowego ślepaka, było tego światła zdecydowanie za mało szczególnie jesienią i zimą. Teraz gdy jest Stasiek i gdy (jeśli w ogóle) szyję, robię to późnym wieczorem. I nadal siedzę tyłem do lampy sufitowej.
Pokazałam Ślubnemu wpis na blogu Renaty a ten całkiem mądrze wykombinował, że gdybym chciała to mógłby mi taką lampę sprawić na urodziny. Z radością przystałam na ten pomysł i w grudniu 2012 zostałam szczęśliwą właścicielką lampy biurkowej KEMOT z lupą 5 dioptrii, 80 LED. Dla zainteresowanych podaję też model ale nie wiem czy jest jeszcze produkowany: NAR0300.
Od razu po przytwierdzeniu lampy do blatu i włączeniu jej przeżyłam szok - jak jasno! Różnica jest kolosalna.
Lampa daje jasne i chłodne światło. Wzrok zdecydowanie mniej się męczy. Poza tym nawet w nocy jestem w stanie odróżnić nitkę granatową od czarnej - kiedyś było to niemożliwe. Z lupy korzystam sporadycznie, używam jej np. podczas prucia.
Poza jasnym i intensywnym światłem za ogromną zaletę uważam możliwość dopasowania lampy do niemal każdej pozycji czyli mogę ją skręcać, wykręcać i przekręcać pod wieloma kątami. Ramię obraca się dookoła własnej osi i zgina w dwóch miejscach zaś główka lampy w jednym. Główka przekręca się w prawo i lewo zatem można doświetlać także z dołu.
Lampę przykręca się do blatu za pomocą śruby.
Co prawda lampa jest wyprodukowana w Chinach ale naprawdę nie ma się do czego przyczepić jeśli chodzi o jakość wykonania. Wygląda porządnie i solidnie, jest prosta, funkcjonalna i łatwa w utrzymaniu czystości (wystarczy przetrzeć wilgotną ściereczką).
Moja lampa została zakupiona na allegro ale widziałam podobną w hipermarkecie JULA - była tańsza ale odniosłam wrażenie, że nie była tak starannie wykonana. W każdym razie można sprzęt zobaczyć i ewentualnie podjąć decyzję: kupić czy nie kupić.
Czy warto zainwestować w lampę z lupą i oświetleniem LED?
Moim zdaniem tak. W końcu jest to inwestycja na lata. Poza tym wiele z nas szyje w kącikach, na parapetach, dostawkach, małych pokoikach itp. czyli tam gdzie jest odrobina miejsca na postawienie maszyny. Miejsca te są przeważnie słabo oświetlone i trzeba je dodatkowo doświetlać. Wiele z nas szyje późnym wieczorem lub nocą a wówczas jasno oświetlone stanowisko pracy to podstawa.
Podsumowując: nie wyobrażam już sobie bez niej szycia.
Pozdrawiam!
Sus
Dziś będzie recenzja produktu stricte szyciowego. Myślę jednak, że miłośnicy numizmatów, kosmetyczki czy osoby tworzące biżuterię też mogą być zainteresowane tematem.
Sprawa z lampą była prosta - zaintrygował mnie wpis na blogu M.E.L.I.
Pomyślałam, że to fajna sprawa i w sumie rzecz dla mnie przydatna tym bardziej, że przed remontem pracowni siedziałam plecami do okna i lampy sufitowej. Zwykle stanowisko pracy doświetlałam lampką biurkową, która dawała żółte światło. Mówiąc wprost dla mnie, czyli typowego ślepaka, było tego światła zdecydowanie za mało szczególnie jesienią i zimą. Teraz gdy jest Stasiek i gdy (jeśli w ogóle) szyję, robię to późnym wieczorem. I nadal siedzę tyłem do lampy sufitowej.
Pokazałam Ślubnemu wpis na blogu Renaty a ten całkiem mądrze wykombinował, że gdybym chciała to mógłby mi taką lampę sprawić na urodziny. Z radością przystałam na ten pomysł i w grudniu 2012 zostałam szczęśliwą właścicielką lampy biurkowej KEMOT z lupą 5 dioptrii, 80 LED. Dla zainteresowanych podaję też model ale nie wiem czy jest jeszcze produkowany: NAR0300.
Od razu po przytwierdzeniu lampy do blatu i włączeniu jej przeżyłam szok - jak jasno! Różnica jest kolosalna.
Lampa daje jasne i chłodne światło. Wzrok zdecydowanie mniej się męczy. Poza tym nawet w nocy jestem w stanie odróżnić nitkę granatową od czarnej - kiedyś było to niemożliwe. Z lupy korzystam sporadycznie, używam jej np. podczas prucia.
Poza jasnym i intensywnym światłem za ogromną zaletę uważam możliwość dopasowania lampy do niemal każdej pozycji czyli mogę ją skręcać, wykręcać i przekręcać pod wieloma kątami. Ramię obraca się dookoła własnej osi i zgina w dwóch miejscach zaś główka lampy w jednym. Główka przekręca się w prawo i lewo zatem można doświetlać także z dołu.
Lampę przykręca się do blatu za pomocą śruby.
Co prawda lampa jest wyprodukowana w Chinach ale naprawdę nie ma się do czego przyczepić jeśli chodzi o jakość wykonania. Wygląda porządnie i solidnie, jest prosta, funkcjonalna i łatwa w utrzymaniu czystości (wystarczy przetrzeć wilgotną ściereczką).
Ramię musi mieć miejsce do zgięcia - sprawdźcie czy macie go wystarczająco dużo |
Otwarta "troszeczkę" przywodzi na myśl muszlę sedesową ;) |
Doświetlanie w pochmurny dzień |
Czy warto zainwestować w lampę z lupą i oświetleniem LED?
Moim zdaniem tak. W końcu jest to inwestycja na lata. Poza tym wiele z nas szyje w kącikach, na parapetach, dostawkach, małych pokoikach itp. czyli tam gdzie jest odrobina miejsca na postawienie maszyny. Miejsca te są przeważnie słabo oświetlone i trzeba je dodatkowo doświetlać. Wiele z nas szyje późnym wieczorem lub nocą a wówczas jasno oświetlone stanowisko pracy to podstawa.
Podsumowując: nie wyobrażam już sobie bez niej szycia.
Pozdrawiam!
Sus