Czuję się jak bohater we własnym domu ponieważ uszyłam panele z firan. Dla wielu z Was to pestka, pikuś i pryszcz na nosie ale dla mnie to nie lada wyczyn. Sprawa jest prosta: niczego tak bardzo nienawidzę jak szycia firan. Unikam tego jak ognia. Z dwojga złego wolę już te przeróbki krawieckie niż firany.
Mimo, że w całym domu wiszą proste, kreszowane firany to panele w oknie bardzo mi się podobają. Wypatrzyłam takie u kuzynki i postanowiłam uszy coś podobnego na... Wielkanoc :) Oczywiście nie zdążyłam ale jak widać nie ma tego złego bo jakaś nadprzyrodzona wena twórcza się we mnie obudziła i stwierdziłam, że muszę dokończyć to co zaczęłam.
Po kilku godzinach intensywnej pracy jestem szczęśliwą właścicielką całkiem fajnych paneli i patrzę na dzieło mych rąk z niemałym podziwem. JAM tego DOKONAŁA!
Wprawne oko wypatrzy pewne nierówności i odchylenia od normy ale co tam. Naprawdę nie mogę pojąć, że są ludzie, którzy lubią szyć firany - co więcej, w tym się specjalizują. Czapki z głów, szczerze podziwiam! Z perspektywy czasu stwierdzam, że urodzenie Staśka było szybsze i łatwiejsze niż szycie tych paneli o!
W ogóle to dawno się nie odzywałam i niczego nowego nie publikowałam. Przyznam się bez bicia, że przygotowywanie etasiemkowych zamówień pochłania niemal mój cały wolny czas. Szycie ze Staśkiem ryczącym i uwieszonym nogi też nie wchodzi w grę. Poza tym cały czas myślę o spódnicy dla Marty i jest mi strasznie głupio, że kurcze nie potrafię się zebrać i jej skończyć. No i zbliża się wielkimi krokami roczek Stasia a więc powoli zabieram się za organizację przyjęcia urodzinowego. Przy okazji odgruzowałam pokoik malucha (fajny składzik się w nim zrobił), wreszcie jest w miarę bezpieczne miejsce (hallo czy dla jedenastomiesięcznego szkraba w ogóle istnieje bezpieczne miejsce do zabawy?! może pokój bez kątów wyłożony miękką pianką ;) ) do zabawy. A na deser niedawno wylądowaliśmy z młodym w szpitalu więc jak sami widzicie nie jest mi wcale a wcale nudno :] Na na szycie nie starcza czasu ale co tam, kiedyś sobie odbiję ;) Może jak Pan Stanisław pójdzie na studia?!
Migawka z życia - widok znany chyba każdemu rodzicowi ;)
Pozdrawiam!
Sus
Mimo, że w całym domu wiszą proste, kreszowane firany to panele w oknie bardzo mi się podobają. Wypatrzyłam takie u kuzynki i postanowiłam uszy coś podobnego na... Wielkanoc :) Oczywiście nie zdążyłam ale jak widać nie ma tego złego bo jakaś nadprzyrodzona wena twórcza się we mnie obudziła i stwierdziłam, że muszę dokończyć to co zaczęłam.
Po kilku godzinach intensywnej pracy jestem szczęśliwą właścicielką całkiem fajnych paneli i patrzę na dzieło mych rąk z niemałym podziwem. JAM tego DOKONAŁA!
Wprawne oko wypatrzy pewne nierówności i odchylenia od normy ale co tam. Naprawdę nie mogę pojąć, że są ludzie, którzy lubią szyć firany - co więcej, w tym się specjalizują. Czapki z głów, szczerze podziwiam! Z perspektywy czasu stwierdzam, że urodzenie Staśka było szybsze i łatwiejsze niż szycie tych paneli o!
W ogóle to dawno się nie odzywałam i niczego nowego nie publikowałam. Przyznam się bez bicia, że przygotowywanie etasiemkowych zamówień pochłania niemal mój cały wolny czas. Szycie ze Staśkiem ryczącym i uwieszonym nogi też nie wchodzi w grę. Poza tym cały czas myślę o spódnicy dla Marty i jest mi strasznie głupio, że kurcze nie potrafię się zebrać i jej skończyć. No i zbliża się wielkimi krokami roczek Stasia a więc powoli zabieram się za organizację przyjęcia urodzinowego. Przy okazji odgruzowałam pokoik malucha (fajny składzik się w nim zrobił), wreszcie jest w miarę bezpieczne miejsce (hallo czy dla jedenastomiesięcznego szkraba w ogóle istnieje bezpieczne miejsce do zabawy?! może pokój bez kątów wyłożony miękką pianką ;) ) do zabawy. A na deser niedawno wylądowaliśmy z młodym w szpitalu więc jak sami widzicie nie jest mi wcale a wcale nudno :] Na na szycie nie starcza czasu ale co tam, kiedyś sobie odbiję ;) Może jak Pan Stanisław pójdzie na studia?!
Migawka z życia - widok znany chyba każdemu rodzicowi ;)
Staś ma 10 miesięcy i 12 dni |
Pozdrawiam!
Sus