W sobotę rano byłam na zakupach w sklepie kuzynki gdzie zaczepiła mnie Hania - jej córeczka. Hania cichutkim głosikiem zapytała: "ciociu a wiesz, że w poniedziałek mam urodziny?" Oups to sygnał... to znak... że trzeba wziąć Stasia pod pachę i zasuwać do Hani z życzeniami i drobnym prezencikiem. Tylko co i gdzie kupić dziecku gdy mieszka się na wsi, jest godzina 12:30 i brak sklepu z zabawkami? Nie ma innej rady - trzeba coś szybko uszyć.
Szybko - to słowo klucz. Pomyślałam, że uszyję Hani królika tildowego. Dzieci je lubią. A potem pomyślałam, że jednak nie - uszyję mysz i kupię porcelanowego kotka do kompletu.
Po raz kolejny przekonałam się, że szyjąc tildy muszę wziąć coś na uspokojenie. To nie dla mnie, brak mi cierpliwości (szczególnie z małym Stasiem u boku, który domaga się ciągłej uwagi). Ostatecznie jednak mysz została uszyta, ma nawet ruchome łapki na guzikach i uszy w kropki ale co mi nerwów zjadła to jej.
Przemilczę ręcznie przyszyte uszy i wyszywaną mordkę. Daleko im do doskonałości.
Na urodziny Hani dotarliśmy i zjedliśmy (no dobra ja zjadłam) kawałek pysznego tortu. Co prawda solenizantka była w przedszkolu ale wieczorem odebrałam telefon od Hani i śmiem twierdzić, że prezent bardzo przypadł małej do gustu :]
Aha i jeszcze jedno - od dziś mysz nazywa się: Calineczka.
Pozdrawiam!
Sus
Szybko - to słowo klucz. Pomyślałam, że uszyję Hani królika tildowego. Dzieci je lubią. A potem pomyślałam, że jednak nie - uszyję mysz i kupię porcelanowego kotka do kompletu.
Po raz kolejny przekonałam się, że szyjąc tildy muszę wziąć coś na uspokojenie. To nie dla mnie, brak mi cierpliwości (szczególnie z małym Stasiem u boku, który domaga się ciągłej uwagi). Ostatecznie jednak mysz została uszyta, ma nawet ruchome łapki na guzikach i uszy w kropki ale co mi nerwów zjadła to jej.
Przemilczę ręcznie przyszyte uszy i wyszywaną mordkę. Daleko im do doskonałości.
Na urodziny Hani dotarliśmy i zjedliśmy (no dobra ja zjadłam) kawałek pysznego tortu. Co prawda solenizantka była w przedszkolu ale wieczorem odebrałam telefon od Hani i śmiem twierdzić, że prezent bardzo przypadł małej do gustu :]
Aha i jeszcze jedno - od dziś mysz nazywa się: Calineczka.
Pozdrawiam!
Sus