Quantcast
Channel: Susanna szyje
Viewing all 211 articles
Browse latest View live

Jak uszyć pościel i wszyć zamek? Step by step.

$
0
0

Cześć i czołem!
Wreszcie publikuję dawno obiecany tutorial jak uszyć pościel a właściwie jak wszyć taśmę suwakową dedykowaną pościeli. Bo to nie do końca taka oczywista oczywistość jakby się mogło zdawać :)
Zrobiłam zdjęcie niemal każdemu etapowi szycia więc lojalnie uprzedzam, że jest tego od pierona...

 

Etapy wszycia zamka (taśmy suwakowej kupowanej z metra) są pokazane i opisane podczas szycia poszewki na poduszkę. Dokładnie tak samo sprawa wygląda podczas wszywania taśmy suwakowej w dużą poszwę na kołdrę.
Mój toturial możecie zastosować szyjąc pościel niewielkich rozmiarów dla niemowlaka/małego dziecka lub całkiem dużą 150x200cm, 160x200cm czy 220x200cm. Mój Staszek ma teraz pościel o dość niespotykanych wymiarach: 140x160 cm.
Ważnym jest aby kupić sobie porządną taśmę suwakową (ja sprzedaję taką, która posiada wzmocnienie tzw. kord -> KLIK oraz suwaki sprzedawane na sztuki z przywieszką lub bez).

Potrzebne:
- wyliczona ilość tkaniny bawełnianej
- taśma suwakowa (cięta z metra) i suwaki
- igła maszynowa 70 lub 80
- nici pod kolor tkaniny
- szpilki
- nożyce
- maszyna do szycia (of course)
- maszyna overlock (jeśli ktoś posiada)
- stopka do wszywania zamków


Zaczynamy!
1. Najpierw zaczniemy od przygotowania zakończeń taśmy suwakowej.

To taki specjalny kawałek tkaniny bawełnianej (tunel) w którą wszywa się końce taśmy suwakowej aby potem całość przyszyć do szytej pościeli.
I tak jeśli np. szyjecie poszwę o szerokości 140 cm to zakończenia niech mają po 15 cm (2 x 15 cm) a taśma suwakowa 114 cm co daje w sumie 144 cm.
Tak więc wycinamy dwa prostokąty z tkaniny bawełnianej o wymiarach 7 cm x 15 cm.


2. Składamy wzdłuż i przeszywamy ściegiem prostym na szerokość stopki. 

 

3. Wywracamy na prawą stronę i rozprasowujemy szew żelazkiem.

4. Wsuwamy taśmę suwakową w uszyty tunel i przeszywamy.


 
5. Wywracamy na prawą stronę i mocujemy na taśmie suwakowej suwak z przywieszką lub bez (wedle uznania).
 
 

6. Teraz kiedy taśma posiada suwak wszywamy wzmocnienie z drugiej strony taśmy suwakowej.


7. OK, w zasadzie najbardziej pracochłonne już za nami :) Teraz będziemy wszywać taśmę suwakową do szytej poszewki.
Najpierw musimy odciąć pasek tkaniny od dołu poszewki (w przypadku kołdry) lub z boku (w przypadku poduszki - ja zwykle w poszewkach na poduszki zamek wszywam po prawej lub lewej stronie poszewki).
Jeśli szyję poszwę na kołdrę to z dołu odcinam jakieś 10 cm - jeśli szyję poszewkę na poduszkę to z boku odcinam 7 cm. Odcinamy i przeszywamy ściegiem overlockowym lub zygzakiem aby zabezpieczyć brzegi przed strzępieniem.
 

8. Przykładamy taśmę suwakową prawą stroną do prawej strony poszwy.


9. Zakładamy stopkę do wszywania zamków i przeszywamy ściegiem prostym w odległości 2-3 mm od ząbków taśmy suwakowej.

10. Odwracamy na prawą stronę, wygładzamy tkaninę ręką i przeszywamy ściegiem prostym znów blisko brzegu podwinięcia.



11. Dokładnie tak samo postępujemy przyszywając taśmę suwakową do drugiej, odciętej części szytej poszewki.
 


12. Zaginamy brzeg poszewki na ok 2-3 cm i zaprasowujemy żelazkiem.



13. Zaprasowaną tkaninę nakładamy na zamek (aby go schować pod tkaniną) i opinamy szpilkami.


14. Przeszywamy ściegiem prostym - UWAGA aby nie przeszyć po ząbkach taśmy suwakowej!


 15. Teraz musimy już tylko obszyć wzmocnienia i uszyć "ramkę" jak na zdjęciach.



16. No kochani to teraz już z górki :) Przykładamy górę i spód prawymi stronami do siebie i obszywamy dookoła overlockiem. Jeśli nie posiadacie overlocka to szyjecie ściegiem prostym na szerokość stopki i obszywacie dookoła zygzakiem aby tkaniny się nie strzępiły.



17. Rozpinamy zamek, wywracamy na prawą stronę, prasujemy i mamy piękną poszewkę na poduszkę/kołdrę :) Z porządnie wszytą taśmą suwakową. Myślę, że warto trochę "pocierpieć" dla takiego efektu ;)



Mała sugestia: jeśli będziecie wszywać taśmę suwakową w poszwę na kołdrę to podczas opinania szpilkami zakładki w celu ukrycia zamka dobrze ją wygładźcie dłońmi w prawo i lewo i gęsto oszpilkujcie. Jeśli tego nie zrobicie, to szyjąc ściegiem prostym porobią się Wam małe zakładeczki, które niezbyt estetycznie będą się prezentować :/



Na koniec chcę jeszcze napisać, że to tylko na początku tak strasznie wygląda. Wystarczy raz uszyć pościel a kolejne pójdą jak z płatka :)

Pozdrawiam!

Sus


Łatwo przyzwyczaić się do dobrego czyli o Husqvarnie Jade 20 po blisko roku użytkowania.

$
0
0

Dostaję od Was sporo zapytań jak oceniam Husqvarnę Jade 20 po kilku miesiącach użytkowania. Widzę, że ten model niektórym "chodzi" po głowie ale wstrzymują się z zakupem czekając na rzetelną recenzję.
Tak się składa, że od dnia zakupu minął już blisko rok a przed nami Black Friday więc myślę, że ta recenzja jest nie tylko długa, ale też wartościowa a potencjalni zainteresowani będą usatysfakcjonowani.

Link do większej ilości zdjęć i wrażenia chwilę po zakupie opisałam tutaj -> KLIK

Swoje wrażenia po zakupie maszyny miałam opisać po 2-3 miesiącach użytkowania. Dobrze, że tego wówczas nie zrobiłam, ponieważ w czasie lata maszyna przeszła sprawdzian "siły i mocy" podczas szycia zadaszenia altany ogrodowej (ale o tym później).

Przesiadka z klasycznej maszyny na komputerową jest jednak swego rodzaju wstrząsem. Przyznam, że nie wiem czego się po takiej maszynie spodziewałam?! Na pewno nie tego, że sama będzie szyć ;) Z perspektywy czasu stwierdzam iż mimo, że kocham moje stare maszyny, to jednak szycie na Jade jest po prostu przyjemnością i staruszki(póki co) odpoczywają. Sprzedawać ich nie zamierzam, są cząstką mojego życia, a może za jakiś czas pozwolę na któreś z nich szyć Staszkowi - bo się dopomina.

Zacznę od początku i postaram się omówić najważniejsze funkcje maszyny w praktyce. Tak po prostu jak ja to widzę (nie musicie się ze mną zgadzać).
* Wygląd:

Ogólnie rzecz biorąc nowe maszyny do szycia są ładne. Mają fajne kolory, czasem jakieś ozdobne wzorki itp. Husqvarna jest prosta i oszczędna w formie. Obudowa jest w 3 kolorach a kolorem przewodnim jest zieleń. Mi to pasuje. Bez zbędnych dupereli. Prosta i czytelna. Minimalistyczna.



* Oświetlenie:

Nie raz i nie dwa słyszałam od  moich klientów, że dość ciemno mam w tej swojej pracowni. I to niestety prawda. Małe i dość niskie pomieszczenie, jedna lampa główna nie daje rady doświetlić wszystkiego. Oświetlenie ledowe zamontowane w maszynie ratuje mi oczy (dosłownie). Świeci bardzo jasno, oświetla duże pole pracy. Wraz z lampą KEMOT tworzą sprawdzony duet.

* Funkcja START/STOP maszyna szyje sama:
Używana przeze mnie praktycznie tylko podczas nawlekania nici na bębenek ale osoby praktykujące haftowanie z wolnej ręki pewnie by ją bardziej doceniły. Niemniej fajnie, że jest. Może kiedyś spróbuję quiltingu?! (pewnie na starość jeśli wyrosły garb pozwoli mi jeszcze szyć). Szybkość szycia można regulować za pomocą + i -.



* Pozycja igły:

Kocham tę funkcję! Ustawiam sobie igłę w dolnej pozycji i póki nie zmienię ustawień/nie wyłączę maszyny, to igła zawsze zakończy swoją pracę wbita w tkaninę. Mam wrażenie, że lepiej panuję nad szytym materiałem.

* Funkcja STOP:

Kolejna rzecz bez której nie wyobrażam już sobie szycia. Naciskam przycisk i maszyna rygluje początek i koniec ściegu. Można jej użyć w każdej chwili, także "w środku"ściegu. Boże jakie to jest wygodne!

* Funkcja FIX:

Po naciśnięciu tego klawisza maszyna sama na początku ściegu zrobi rygiel a następnie ruszy z kopyta. Przydaje się także podczas wyszywania ściegami ozdobnymi - zakończy ścieg i zarygluje.
* Funkcja "?":
O to ciekawa sprawa - jeśli po wybraniu ściegu nie jestem pewna jakiej stopki użyć - maszyna podpowie po naciśnięciu przycisku z pytajnikiem :)

* Dziurki do wyboru:
Maszyna posiada kilka rodzajów dziurek do wyboru, obszywanych pod wymiar guzika. Cudowna sprawa. Myślę, że każdy znajdzie to czego w danej chwili potrzebuje. Oczywiście w zestawie z maszyną jest specjalna stopka. Mam klientów, którzy preferują pościel na guziki więc bardzo się to przydaje.


* Duży wybór ściegów:
Ze ściegów ozdobnych praktycznie nie korzystam ale dziurki, ściegi elastyczne czy do cerowania bardzo się przydają. Przyznaję jednak, że piękne są ściegi ozdobne z kwiatami, serduszkami czy geometryczne. Pewnie kiedyś z nich skorzystam. Fajnie, że jest tak duży wybór i że tak ładnie się prezentują. Poniżej wybrałam ściegi, które mi i Stasiowi najbardziej przypadły do gustu :)


* Intuicyjna obsługa:
Pamiętam, że gdy usiadłam do maszyny po raz pierwszy to nie za bardzo wiedziałam, jak zacząć szyć, jak modyfikować ścieg podstawowy czy wybierać ozdobne ale "oświecenie" przyszło bardzo szybko. Ta maszyna jest po prostu intuicyjna. Naciskasz odpowiednie przyciski i już wiesz o co w tym biega. Jak się pomylisz to możesz ją wyłączyć i zresetować ustawienia. Obsługa jest prosta i poręczna - jak w dobrym samochodzie.



Także nawlekanie nici jest przedstawione łopatologicznie na obudowie maszyny. Nie sposób się pomylić.


OK to takie funkcje, których używam bardzo często. Jednak poza tym cenię tę maszynę za niezłą siłę. Jak na maszynę domową (nie przemysłową) to daje radę przeszyć praktycznie wszystko. I nie chodzi o przeszycie 4 czy 5 równo położonych na sobie warstw jeansu czy innego grubego materiału - z tym poradzi sobie większość maszyn. Problem zaczyna się gdy podczas szycia występują zgrubienia i podwinięcia (jak np. w nogawkach jeansów, w zakończeniu ciężkich zasłon itp). Husqvarna z moją małą pomocą radzi sobie z takimi wybrykami. Wiadomo, że trzeba użyć właściwej igły, odpowiednich nici, zluzować docisk stopki i być może zastosować podkładkę do zgrubień - ale dzięki temu maszyna szyje prawidowo a ścieg jest równy.



W tym roku skusiłam się (mój błąd) na uszycie zadaszenia na altanę. Myślałam, że klient przywiezie jakiś typowy materiał na zadaszenia a tymczasem przywiózł belkę grubego, podgumowanego, nieprzemakalnego materiału z filtrami UV. Przeszły mnie ciarki, oczy wyszły na wierzch ale wycofać się nie wypadało. Męczyłam się sromotnie, klęłam, ręce mi odpadały (całe zadaszenie było bardzo duże i bardzo ciężkie) ale Husqvarna szyła. Bałam się, że "zajadę" nową maszynę za blisko 2600 zł (dla kogoś to może niewielki wydatek ale nie dla mnie). Najtrudniej było na rogach, w które wszywałam zakładki na metalowe rogi konstrukcji. Gruba igła, bardzo mocna nić do skóry i wspólnymi siłami pokonałyśmy to zlecenie ale więcej nie podejmę się szycia czegoś podobnego. Nie powiem ale kilka igieł złamałam. Maszyna dała radę jednak myślę, że ciągłe szycie podobnych tkanin mogłoby jej na dłuższą metę zaszkodzić. Od tego w końcu są maszyny przemysłowe. Także poddaję takie coś pod rozwagę.

A tak poza tym to maszyna szyje codziennie. Klienci do poprawek krawieckich przynoszą ubrania z różnych tkanin: jeansy, firany, zasłony, kurtki, płaszcze, elastyczne legginsy, koszulki, pokrowce na meble ogrodowe - wszystko czego dusza zapragnie i ta maszyna to ogarnia. Radzimy sobie bardzo dobrze po zastosowaniu odpowiedniego ściegu i stopki. Skracamy, zwężamy, cerujemy, naszywamy, wydłużamy, poszerzamy - niemal wszystko.

Szerokim łukiem omijam skórę i eko skórę. Dlaczego? Ponieważ raz, że nie jestem kuśnierzem i mam blade pojęcie o szyciu skóry a dwa to skóra/eko skóra nie wybacza - jeden błąd i zostają dziurki po przeszyciu i pruciu. Poza tym  kiedyś maszyna zniszczyła (i tak znoszoną) kurtkę klientki (ząbki transportera starły warstwę eko skóry) i nie chce mi się już w to bawić. Jade 20 to nie maszyna do szycia skóry. Raz na jakiś czas można spróbować ale cały czas - co to to nie.

No dobrze ale żeby nie było tak kolorowo to muszę wymienić wady Jade 20.
1. Nadal nie potrafię nawlekać igły zamontowanym w maszynie nawlekaczem. Widocznie jestem debilem ale nie potrafię tego zrobić. Próbowałam milion razy. Ba! Co jakiś czas nadal próbuję ale za cholerę mi to nie wychodzi więc odpuszczam i nawlekam ręcznie.
Po opuszczeniu nawlekacz powinien pozostać w pozycji dolnej (na zdjęciu z pierwszego wpisu o Jade 20 widać, że nawlekacz sam zatrzymywał się w dolnej pozycji -> KLIK) a u mnie od razu odskakuje i wraca do góry. Na filmikach z YT także widać, że powinien zatrzymać  się w pozycji dolnej więc w moim coś nawala, być może się zepsuł.
2. Maszyna miewa "zastoje umysłowe" co bywa irytujące. Podam przykład: ustawiam sobie długość ściegu i szyję przez jakiś czas -> przerywam nie wyłączając maszyny ani nie zmieniając ustawień -> wracam do szycia i ścieg drobi, jest bardzo gęsty lub maszyna szyje w miejscu. Tak jakby sama się przestawiła. Nie zdarza się to często, raczej od wielkiego dzwonu ale bywa i nie mogę tego przemilczeć. Wówczas wyłączam maszynę i na nowo ustawiam parametry.
3. Coś skrzypi... Mam wrażenie, że skrzypi szpulka w chwytaczu podczas szycia. Rozebrałam chwytacz, wyczyściłam (a było z czego go czyścić!) i nadal skrzypi. Nie przeszkadza to w szyciu ale może kogoś irytować. Ja zwykle słucham głośno muzy ;)
4. Podczas szybkiego szycia może strzępić się i zrywać górna nitka. I nie wiem czy to wina maszyny czy nici (używam tylko nici Arena lub Ariadna) ALE jeśli np. ustawiam sobie ścieg do cerowania, który szyje 16 równych przeszyć jedno obok drugiego to nitka po kilkunastu takich seriach czasem się zrywa. Najpierw robi się mała kuleczka jakby "sfilcowanej" nici a potem się zrywa. Absolutnie nie za każdym razem ale czasem się to zdarza. Tak samo gdy robiłam dla Was wzornik ściegów, maszyna długo "haftowała" różne ściegi i po pewnym czasie nitka się przetarła. 
Damian Mokry, u którego kupiłam maszynę, zasugerował lekkie przeszlifowanie otworu na igłę w płytce ściegowej - być może jest tam jakiś malutki zadziorek i to powoduje przecieranie się nitki.
5. Mocno zabudowany przód maszyny. Od mojego poprzedniego wpisu o Jade 20 w zasadzie nic się nie zmieniło - przód jest mocno zabudowany. Jednak po prawie roku szycia przyzwyczaiłam się do tej małej niedogodności. Hmm może przydałby się nieco wyższy stół? Bo kiedy obniżam krzesło to jest mi za nisko i mam wrażenie, że kolanami wybiję sobie zęby ;) Ale jakby nie było można się przyzwyczaić. Odsuwam maszynę nieco dalej od brzegu stołu i szyję.

I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o wady. Jeśli coś mi się jeszcze przypomni to zrobię mały [edit] i dopiszę.

Czego mi w niej brakuje? No hmm np. fajnie byłoby gdyby po włączeniu witała mnie tak: dzień dobry Magdaleno, jak się dziś czujesz? Fajnie? To świetnie, zatem zaczynamy pracę.
No ale nie można mieć wszystkiego no nie ;)
Ogólnie bardzo polecam tę maszynę. Nie wiem czy wytrzyma 19 lat jak moja pierwsza i najukochańsza Daisy 335 ale po roku intensywnego użytkowania mogę Wam ją polecić i zarekomendować.
Z przyjemnością poczytam komentarze innych użytkowników tego modelu także piszcie śmiało jak u Was sprawuje się ta maszyna. Szczerze i bez owijania w bawełnę.

Pozdrawiam!

Sus

PS. W Black Friday będę polować na nowego overlocka bo moja Toyka od kilku miesięcy fochuje i straciłam do niej cierpliwość.

Overlock JUKI MO-644D - nowość w pracowni

$
0
0

O zakupie nowego overlocka myślałam mniej więcej od roku.
W tym czasie orientowałam się w markach aby wybrać coś co posłuży mi przynajmniej przez kilka najbliższych lat. Mój pierwszy overlock, TOYOTA SL3335, służyła mi dzielnie i niezawodnie przez blisko 9 lat. Niestety od ok. roku nie daję sobie z nią rady. Zawoziłam maszynę kilkakrotnie do mechanika i z początku działała całkiem przyzwoicie ale po pewnym czasie znowu zrywała nici, nóż nie ciął dobrze, tkaniny się wkręcały - ogólnie wszystko się sypało. Za pieniądze, które wydałam na naprawy miałabym w połowie spłaconego obecnego overlocka JUKI MO-644D. Taka smutna prawda...


Tak więc podjęłam decyzję o zakupie nowej maszyny. Toykę oddam ostatni raz do naprawy (nie ukrywam, że mam do niej sentyment) i jeśli uda się ją naprawić to będzie maszyną awaryjną. W ogóle to nie pisałam tutaj ale 2 lata temu kupiłam za grosze (400 zł dokładnie) overlocka Texi Joylock 2/4 i to on ratował mi tyłek, gdy Toyota odmawiała posłuszeństwa. Może kiedyś go zrecenzuję jeśli ktoś wyrazi taką wolę.
Myślę, że "zajechałam" Toyokę szyjąc wszystko co popadnie, czasem wręcz na siłę. Może gdybym używała jej tylko do domowego szycia to ta maszyna nadal działałaby bez zarzutu. Bo uważam, że to całkiem porządny overlock, dobrze skonstruowany i trwały. No ale cóż - nic nie jest na wieki.

Po zasięgnięciu opinii na grupach, wybór padł na overlocka JUKI MO-644D. Wybrałam tańszy wariant ale nie ukrywam, że będę chciała dokupić droższy model tj. JUKI MO-654DE. Może w przyszłym roku. Zobaczymy. Myślę, że z tymi dwoma overlockami żadne szycie nie będzie mi straszne.


Wracając do nowej maszyny to zakupiłam ją w czasie "Czarnego Tygodnia" w korzystnej cenie. Tym razem maszyna była u mnie w ciągu 4 dni więc super. Od razu zmieniłam nici i wypróbowałam nowy sprzęcior. Co mogę powiedzieć na szybko:
1. Maszyna dotarła ustawiona z przewleczonymi nitkami i próbką ściegu. Wystarczyło tylko założyć swoje nici, związać nitki i szyć.
2. Po włączeniu światło niemal mnie oślepiło ;) Wow jaką moc ma ta żarówka.
3. Ścieg jest absolutnie idealny! Szyję, patrzę i podziwiam jak pięknie wygląda ścieg. Cudo!
4. Maszyna "nie chodzi" po stole - jest niemal przyspawana do blatu i bardzo stabilna.
5. Każda maszyna wydaje podczas szycia swój "dźwięk" - Juki wydaje z siebie świst. Zupełnie inny odgłos niż klekot Joylocka ;)
6. Pachnie nowością, jest zgrabna i bielutka. Cudownie jak maszyna wszystko przeszywa i nie zacina się na zgrubieniach.
7. W wyposażeniu dołączonym do maszyny był pokrowiec - fajnie, przyda się na czas świąteczno-noworocznej przerwy od pracy.


W sobotę uszyłam zamówioną pościel dla dziewczynki i ahhh... pięknie i szybko się szyło. Bez zastanawiania się "kiedy zerwie się nitka"?!


I to póki co wszystko. Taka szybka relacja na gorąco. Zobaczę jak overlock będzie się nadal spisywać ale przypuszczam, że bardzo dobrze.

Pozdrawiam!
Sus




Dwie ważne dla mnie zbiórki.

$
0
0

Oto i nadszedł grudzień czyli najdroższy miesiąc w roku a ja do Was piszę z prośbą o pomoc dla Kasi oraz dla Hospicjum w Żorach.
Te dwie zbiórki są dla mnie bardzo ważne i będę wdzięczna za każdą (nawet najmniejszą) wpłatę. Brzmi oklepanie ale taka jest prawda.


Wiem, że jest mnóstwo potrzebujących i wiem, że Wasi znajomi co rusz udostępniają na FB nowe posty z prośbą o pomoc. Ja też tak czasem robię.
Być może nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim potrzebującym ale wiem, że jeśli każdy z nas wpłaci choć małą kwotę na udostępnione przeze mnie konta, to Kasia będzie mogła sfinansować zakup leku a hospicjum w Żorach będzie nadal nieść pomoc osobom terminalnie chorym. I życie będzie lepsze.

Myślę, że osoby dorosłe mają bardzo pod górkę jeśli chodzi o zbiórki na leczenie. Nie można patrzeć na ból i cierpienie chorych dzieci ale dorośli mają swoje dzieci, które bardzo potrzebują mamy i taty. Potrzebują życia w spokoju i bez traumy jaką jest choroba rodzica. Tak jest w przypadku Kasi Rudzińskiej, niewiele ode mnie młodszej kobiety i mamy małego chłopczyka.
Kasia leczy się onkologicznie, leczenie przynosi pozytywny efekt ale z powodu covidu (i przekształcenia "jej" szpitala na covidowy) nie może mieć operacji, która jest niezbędna! Więc ponownie zbiera pieniądze (bagatela 200 tys!) na lek, który trzyma guza w ryzach i który zmniejszył go na tyle, że można operować. Kurtyna opada, koło się zamyka. Szaleństwo.

Jest mi niezmiernie przykro, że z powodu covid'u wiele osób leczących się onkologicznie nie ma wykonywanych zabiegów. Też macie wrażenie, że obecnie istnieje tylko covid a reszta chorób zwyczajnie wyparowała?! Nie bagatelizuję wirusa ale na litość boską ludzie umierają nie tylko na covid! Potrzebują leczenia wielu innych chorób!
Dlatego proszę - zrób prezent Kasi i wesprzyj (na ile możesz) jej zbiórkę
. Wpłat można dokonywać przez portal siepomaga -> Katarzyna Rudzińska lub poprzez stowarzyszenie Cała Naprzód, które nie pobiera prowizji -> KLIK
Możesz także przekazać 1% podczas rozliczania PIT.
 

Moja druga prośba dotyczy Hospicjum im. Jana Pawła II w Żorach. Tak się składa, że 7 lat temu mama była pod ich domową opieką. Pomimo tragedii, jaką mamę spotkała, pielęgniarki i lekarze z hospicjum byli dla nas ogromnym wsparciem i pomocą. Dla nich moja mama miała imię i nazwisko, była Panią Wiesią - człowiekiem z krwi i kości, któremu należy się szacunek i opieka na najwyższym poziomie w ostatnich chwilach życia. Dlatego są dla mnie tak ważni.
W tym roku hospicjum popadło w kłopoty finansowe z powodu, a jakże, covidu.
Nie mogą organizować kwest, kiermaszy oraz imprez charytatywnych.
Dodatkowo zmalała ilość chorych obejmowanych opieką stacjonarną jak i domową. Jeśli sytuacja się nie poprawi to wiosną przyszłego roku hospicjum może przestać istnieć!
Przekazuję link do zrzutki i proszę o wpłaty -> KLIK
Nie wyobrażam sobie, że hospicjum może przestać działać. Oni są tak bardzo potrzebni.
Wywiad z założycielką hospicjum, Panią Dorotą Domańską w Radiu90 -> KLIK

Tak więc sami widzicie, jak jeden wirus zdestabilizował życie wielu osobom i instytucjom.
Jeśli możecie to wysupłajcie choć parę groszy i zasilcie konto Kasi oraz hospicjum.
Nie wierzę w karmę - wierzę w dobro i w to że ono do nas wróci prędzej czy później.

Pozdrawiam!

Sus

Poszewka na poduszkę zapinana na zamek kryty - step by step

$
0
0

Cześć i czołem! Dawno mnie tu nie było :)

Wielkimi krokami zbliżają się Święta Bożego Narodzenia a mój toturial o szyciu obrusu z ramką cieszy się obecnie dużą popularnością. Pomyślałam, że najwyższy czas pokazać jak wszyć zamek kryty i uszyć sobie np. poszewkę na poduszkę do kompletu z obrusem :)
Uwaga! To dobry pomysł na prezent typu handmade.


Zamek kryty znajduje zastosowanie w wielu ubraniach: spódnice, sukienki czy spodnie ale także w poszewkach na poduszki. Rzecz w tym aby wszyć go poprawnie. Myślę, że wiele osób (jak i ja kiedyś) szczególnie początkujących, może mieć z tym problem. Mi to w ogóle nie wychodziło, aż w końcu ktoś kiedyś wytłumaczył mi to prosto jak krowie przy rowie.
Dlatego dziś uszyjemy prostą poszewkę o wymiarze 40x40 cm czyli typowego "jaśka".

Potrzebne:
- dwa kawałki tkaniny o wymiarze 41 cm x 41 cm
- zamek kryty o długości 35 cm (jeśli macie dłuższy to możecie go skrócić)
- igła maszynowa 70 lub 80
- nici pod kolor tkaniny
- szpilki
- nożyce
- maszyna do szycia (of course)
- maszyna overlock (jeśli ktoś posiada)
- stopka do wszywania zamków krytych


Zaczynamy!
1. Najpierw obszywamy ten bok tkaniny, w który będzie wszyty zamek, ściegiem owerlockowym lub nie za gęstym zygzakiem (jeśli nie posiadacie overlocka).

 

2. Następnie rozsuwacie na maxa zamek i jedną część przykładacie prawą stroną do prawej strony tkaniny. Od góry zostawiacie ok. 1-1,5 cm odstęp. Zalecam użycie szpilki aby zamek podczas szycia nie przesuwał się.


3. Teraz do gry wchodzi specjalna stopka do wszywania zamków krytych. Ta na zdjęciu jest ze starego Singera ale w nowszych maszynach wyglądają one nieco inaczej, są trochę większe i zwykle metalowe. Chodzi o to aby po przesunięciu igły w lewo/prawo, szyć bardzo blisko ząbków zamka ale nie po nich! Tak więc zakładam stopkę, przesuwam igłę na tyle w lewą stronę aby niemalże dotykała ząbków zamka. Podczas szycia mogę taśmę z ząbkami lekko odginać. Jeśli przeszyjecie po ząbkach to zasuwając zamek w miejscu przeszycia napotkacie opór.

4. Szyję ściegiem o długości 2,5-3 mm do samego końca tzn. do oporu. Przy końcu zamka poczujecie opór i dalej nie będzie możliwości szycia. Na początku i końcu szycia zróbcie staranny rygielek (kilkukrotne przeszycie w przód i w tył) aby zamek był dobrze zamocowany i nie pruł się.

 

5. Po przeszyciu jednej strony zamek powinien prezentować się następująco:


6. Analogicznie postępujemy z drugą stroną zamka. Przykładamy drugą część poszewki prawą stroną do prawej i drugą część zamka stroną prawą do prawej strony tkaniny. Jeśli się pomylicie i wszyjecie źle czeka was prucie - tak tylko ostrzegam ;)

 
7. Dla bezpieczeństwa znowu używam szpilki a zamek wszywam w takiej samej odległości jak lewą stronę czyli 1- 1,5 cm od górnego brzegu.


8. Przepinam stopkę na prawo, igłę także przesuwam na tyle w prawo aby szyła jak najbliżej taśmy z ząbkami ale nie po niej. Początek szycia i zakończenie starannie rygluję.


9.
Jeśli prawidłowo wszyliście zamek to po zasunięciu prawa strona poszewki powinna wyglądać jak na zdjęciu - zamek jest prawie niewidoczny, dobrze ukryty w szwie.


10. Teraz zajmiemy się wykończeniem poszewki. Stopka i igła tzostają bez zmian. Składamy poszewkę równo prawymi stronami do środka. Ja lubię najpierw zszywać od dołu zamka, więc przykładam stopkę ok. 1,5 cm od brzegu, starannie rygluję początek szwu i szyję lekko za miejsce gdzie kończy się szew z zamka i znów starannie rygluję.


11. Na tym zdjęciu dobrze widać, w którym miejscu skończyłam wszywać zamek i w którym zakończyłam szew poszewki. Kończy się on ok. 4-5 mm dalej niż zakończyłam wszywać zamek.


12. Dokładnie tak samo robię z górą poszewki. Znów składam brzegi równo, znów starannie rygluję i znów przeszywam kawałeczek dalej niż początek wszycia zamka.


13. Po prawej stronie szew z zamkiem powinien wyglądać następująco:


14. Proponuję zostawić zamek do połowy rozsunięty, ponieważ kończymy szyć poszewkę czyli zszywamy pozostałe 3 brzegi dookoła overlockiem lub ściegiem prostym i będziemy wywracać poszewkę na prawą stronę.



15. Wywracamy poszewkę na prawą stronę (zostawionym otworem z zamka), starannie wypychamy rogi np. nożyczkami (uwaga aby nie zrobić dziury na wylot!) i cieszymy się piękną poszewką :)


W tym roku uszyłam takich poszewek całkiem sporo a i kilka obrusów się trafiło. W sumie szyję cały czas bo zlecenia wciąż spływają. Dodatkowo organizowane są kiermasze w szkole/parafii, więc przekażę kilka poszewek jako fanty.
Dobrze uszyta poszewka posłuży wiele lat tylko zadbajcie aby zamek był dobrze przymocowany i aby szew, w którym zamek jest wszyty,także był starannie zapoczątkowany i zakończony.

Pozdrawiam!
Sus

PS. Jak możecie zauważyć szyję na starym Singerze. No cóż Husqvarna Jade stoi sobie na półce bo... czar prysł. Niespełna dwuletnia maszyna już dwukrotnie była w naprawie. Używam jej teraz tylko do robienia dziurek na wymiar czy cerowania.

Nowe żalazko Silver Crest z Lidla

$
0
0

Witajcie w 2022 Roku
Wiecie, że to już 12 wspólny rok?!
Szaleństwo, czyste szaleństwo!
To tyle tytułem wstępu a teraz może przejdźmy do konkretów.

Zawsze, ale to zawsze, przedmioty psują się wtedy kiedy najbardziej ich potrzebujemy. Tak było i tym razem, gdyż moje ulubione żelazko Silver Crest (wytrzymało przeszło 4 lata!) zepsuło się akurat tydzień przed świętami Bożego Narodzenia, gdy kończyłam zlecenia od klientów i pracy miałam po pachy. Proza życia...


Obszerny wpis o tanim ale dobry żelazku bardzo przypadł Wam do gustu -> KLIK. To dzięki niemu od razu wiem kiedy w Lidlu "rzucili żelazka" - wówczas na blogu pojawia się sporo zapytań o "tanie żelazko z Lidla". I wcale się nie dziwię, wszak coś co kosztuje w granicach 49-79 zł może nie wzbudzać zaufania.
Myślę jednak, że analizując ZA i PRZECIW zdecydowanie więcej jest ZA zachęcających do zakupu tego niedrogiego sprzętu.

Pisząc tę recenzję mogłabym niemal kropka w kropkę skopiować poprzedni wpis z tą różnicą, że model kupiony przeze mnie tj. Steam Iron SDB2400 F4 jest prostszy i mniej zautomatyzowany niż poprzedni.
To klasyczne żelazko z pokrętłem do ustawiania temperatury, bez cyfrowego wyświetlacza. Za to ma ładniejszy design i bardziej stonowane kolory. Był też wariant żółto-biały.

 Poza tym:
- ta sama moc czyli 2400 W
-
29 otworów wylotu pary i dwie funkcje wyrzutu: w pionie i w poziomie
- możliwość prasowania na sucho jak i z użyciem pary
- stopa żelazka jest pokryta lepszą powłoką niż w poprzednim
- system zapobiegający kapaniu wody DRIP STOP (żelazko musi być nagrzane!)
- lampka informująca o nagrzaniu żelazka
- automatyczne wyłączanie się żelazka po 30 sekundach (po odstawieniu poziomym) oraz po 8 minutach (po odstawieniu pionowym)
- funkcja samoczyszczenia
- kabel obrotowy 360 C
- pojemnik na wodę 300 ml
- większy i wygodniejszy wlew na wodę

Póki co nie mogę wypowiedzieć się na temat trwałości, ponieważ używam go od ponad miesiąca, ale nawet jeśli zepsuje się przed upływem gwarancji to Lidl i tak odda pieniądze za zepsuty sprzęt. W ogóle jeśli się zepsuje to zrobię update tego wpisu. Mam nadzieję, że tak się nie stanie i że żelazko posłuży przynajmniej przez 3 lata. Weźcie jednak pod uwagę, że ja prasuję przez 6 dni w tygodniu. Podczas wykonywania poprawek krawieckich czy szycia non stop jest coś do przeprasowania. Żelazko przez 7 h jest w prądzie i wyrabia dużo wyższą normę niż w typowym domu. To drugi, po maszynie do szycia, najważniejszy sprzęt w pracowni.

Jest tak samo ciężkie jak poprzednik, dobrze leży w dłoni (bardzo dobrze doprasowuje - lepiej niż generator pary Bosch ), wyrzut pary jest odpowiednio mocny, szybko się nagrzewa informując o tym fakcie zmianą koloru oświetlenia, stopa żelazka płynnie ślizga się po prasowanej powierzchni. Na prawdę jest OK.



Tak więc jeśli szukacie niedrogiego a zarazem dobrego żelazka to śmiało zerknijcie w ofertę Lidla (to nie jest post sponsorowany). Żelazka Silver Crest pojawiają się kilka razy w roku, w sklepie internetowym są dostępne praktycznie cały czas. Za taką cenę warto. 

Jestem ciekawa czy i Wy używacie i polecacie żelazka SC? Jeśli tak to śmiało zostawcie komentarz, niech pojawi się jak najwięcej opinii użytkowników.

Pozdrawiam!
Sus


Jak uszyć zamek z zakładką w szwie - step by step.

$
0
0

Moja droga koleżanka dawno temu poprosiła aby pokazać jak uszyć zamek z zakrywającą listwą w szwie. Świetnie to wygląda nie tylko w poduszkach ale i kołdrach. Jeśli tkanina jest wzorzysta to taki zamek jest niemal niewidoczny.
AgaM oto toturial także dla Ciebie :)

W trzech zdaniach: kupiłam w lumpeksie śliczne poszwy na kołdry ale nie było do kompletu poszewek na poduszki. Dopasowywałam, kombinowałam i stwierdziłam, że poszewki uszyję z melanżowej mieszankilnu i wiskozy. Gdybyście sami chcieli uszyć coś z tej cudownej tkaniny, to koniecznie kupcie jej z zapasem przynajmniej 10 cm i zdekatyzujcie przed szyciem. Tak jest, len i wiskoza skurczą się podczas prania. I to zacnie.

UWAGA:
Ja szyłam poszewki 50x60 cm ale toturial jest na jaśki 40x40 cm.

Potrzebne:
- dwa kawałki tkaniny o wymiarze 43 cm x 43 cm (dodajcie max 5 cm więcej)
- taśma suwakowa o długości max. 45 cm
- 1 suwak (z przywieszką lub bez)
- igła maszynowa 70 lub 80
- nici pod kolor tkaniny
- szpilki
- nożyce
- maszyna do szycia (of course)
- maszyna overlock (jeśli ktoś posiada)
- stopka do wszywania zamków krytych

 

Zaczynamy!
1.
Najpierw obszywamy overlockiem lub zygzakiem (zwykła maszyna) te brzegi, do których będziemy przyszywać taśmę suwakową. Następnie przykładamy taśmę suwakową prawą stroną do prawej strony tkaniny i przeszywamy stopką do wszywania zamków krytych. Można też przeszyć zwykłą stopką tylko ustawicie sobie położenie igły jak najbardziej w lewo. Taśmę przyszywamy do obu części tworzonej poszewki.

 

2. Odwracamy całość na prawą stronę i przeszywamy ściegiem prostym jakieś 2-3 mm od szwu.


3. Robimy zakładkę czyli wysuwamy jedną część poszewki o jakieś 3 cm w stosunku do drugiej i zaprasowujemy żelazkiem.


   

4. Teraz zaginamy zakładkę do środka tak aby w całości przykryła wszytą taśmę suwakową.

 5. Powstałą zakładkę przypinamy szpilkami aby podczas szycia nie przesuwała się.

 6. Tu znowu przyda się stopka do krytych zamków bo właśnie przyszywamy zakładkę blisko taśmy suwakowej.


7. Obecnie dochodzimy do etapu, który część ludzi przyprawia o gęsią skórkę - zakładanie suwaka na taśmę suwakową :D Ja wybrałam suwak bez przywieszki. Taśmę suwakową trzeba rozchylić na kilka cm, na samym początku taśmy równo umocować suwak (góra suwaka ma taką wypukłą "łezkę") i delikatnie popychać go ku dołowi, tak aby równomiernie nabijał się na obie części taśmy suwakowej. Nie ukrywam, że pierwsze próby mogą kończyć się niepowodzeniem ale nie ma się co poddawać tylko próbować. Gdyby ząbki suwaka zaczęły się rozciągać to można je przyciąć i wyrównać.



8.
Aby suwak nam przez przypadek nie wypadł trzeba go zablokować. Najlepiej przeszyć ściegiem prostym w poprzek zakładki jakieś 3-4 cm od brzegu. Takie "okienko" szyjemy na obu końcach suwaka.


9. Praktycznie już kończymy :) Teraz musimy nałożyć tę gładką stronę poszewki, która nie ma "okienka" na tę stronę z "okienkiem" i spiąć szpilkami. Strona prawa do prawej.

 10. Obszywamy overlockiem (lub tradycyjną maszyną) poszewkę z trzech stron, wywracamy na prawą stronę i ...

... gotowe :-)

Efekt finalny prezentuje się następująco:


A tutaj kilka zdjęć poszewek we wzory, każda z kryjącą zakładką. Sporo takich szyję.

Pozdrawiam!
Sus

Jak skrócić za długi zamek kostkowy - step by step.

$
0
0

Skrócenie zamka to błaha sprawa ale skoro dostaję od Was zapytania jak to zrobić poprawnie - postanowiłam napisać krótki toturial. 

Usługę wymiany/naprawy zamków w kurtkach wykonuję od wczesnej jesieni aż do wiosny. Myślę, że zdobyłam już w tej kwestii całkiem spore doświadczenie i mogę podzielić się z Wami wiedzą.
W kurtki najchętniej wszywam zamki kostkowe ponieważ czasem zepsuta jest połowa zamka i wystarczy wymienić tylko tę zepsutą połowę. Te zamki są łatwo dostępne i występują w wielu kolorach. Czasem zepsuty jest sam suwak, który z biegiem lat dostaje luzów, odgina się i wystarczy go wymienić aby zamek znów działał poprawnie.

Wracając do zamków kostkowych/metalowych/żyłkowych to zwykle te kupione w pasmanterii nie pasują idealnie długością do tych wszytych fabrycznie w kurtkach. Przeważnie są o kilka cm za długie i trzeba je wcześniej skrócić. To na prawdę prosta sprawa ale będzie potrzebnych kilka rzeczy.
UWAGA: nie podaję tutaj przepisu jak wszyć do kurtki nowy zamek ponieważ, są różne kurtki, jedne mają zatrzaski, listwy guzikowe czy patki chroniące podbródek.

Potrzebne będą:
* Zamek kostkowy/metalowy czy żyłkowy o szer. ząbków 5 mm.

* Obcęgi i/lub szczypce płaskie.

*Metalowe blokady górne (ewentualnie nić w kolorze zamka i igła do szycia ręcznego).

 
*Suwaki metalowe #5 jeśli potrzebujecie wymienić sam suwak.

 

Zaczynamy:
1. Jeśli ustaliliście, że w kurtce/polarze/bluzie jest wszyty zamek o długości np. 73 cm to bezpieczniej jest kupić zamek ciut dłuższy np. 75 cm i więcej. Różnica w cenie jest niewielka a skrócanie trwa chwilkę. Najpierw ustalamy na zamku miejsce, w którym powinien się zakończyć. Obcęgami wyrywamy kilka ząbków powyżej tego miejsca.



2. Obcęgami lub szczypcami płaskimi chwytamy metalową blokadę i umieszczamy w miejscu wyrwanych ząbków i jak najbliżej ząbków, które pozostały.
Jeśli nie macie blokad (polecam kupić, kosztują grosze i wyglądają profesjonalnie) to możecie grubszą nitką np. kordonkiem czy muliną, zrobić blokadę szyjąc w jednym miejscu dookoła tak długo aż będziecie pewni, że suwak nie wypadnie. Blokada metalowa gwarantuje, że suwak nie wypadnie!

3. Obcęgami mocno zaciskamy blokadę tak aby nie miała możliwości przesuwania się a tym bardziej odpadnięcia od taśmy zamka.

 
4. Prawidłowo założona blokada powinna wyglądać następująco:
 
 
 
5. Teraz możemy wszyć zamek do kurtki. Jeśli jest potrzeba to powtarzamy te czynności także z drugą częścią zamka.
 


BONUS!
Jeśli zauważyłeś, że zamek po zapięciu rozchodzi się w połowie lub u dołu a żaden ząbek nie został wyrwany (są wszystkie) podczas zapinania kurtki, to prawdopodobnie winowajcą jest sam metalowy suwak, który uległ rozszczelnieniu. Nie musisz wymieniać całego zamka. Możesz spróbować najpierw ścisnąć suwak szczypcami ale to zwykle pomaga na chwilę. Najbezpieczniej jest go wymienić na nowy. Wpierw trzeba usunąć obcęgami fabryczną, plastikową blokadę na zamku, wyjąć suwak i wsadzić tą samą stroną nowy. A potem założyć metalową blokadę i cieszyć się zaoszczędzoną na zakup nowej kurtki lub usługę krawiecką kasą :D

Pozdrawiam!
Sus

PS. Kochani czytający jeśli potrzebujecie zakupić tkaniny bawełniane i home decor oraz różne pasmanteryjne przydacie, także te wymienione w tekście, to zapraszam do mojego sklepu -> etasiemka.net  Jestem wdzięczna za każde złożone zamówienie!
 
 

Co nieco o Łucznikach/Singerach klasy 800 - czy 40 letnie maszyny faktycznie są nie do zajechania?

$
0
0

Już nie mogę zdzierżyć tekstów z ogłoszeń sprzedaży starych Łuczników i Singerów: "sprawdzona, naoliwiona, wyczyszczona i gotowa do pracy" - za 300 i więcej złotych.

Jestem na kilku grupach na Fb w tym na takich ze starymi maszynami. Wiele osób ogłasza tam chęć sprzedaży Singerów/Łuczników klasy 800. To najpopularniejsze modele, wciąż w użytku pomimo upływu 40 lat!
Sama posiadam 3 tego typu maszyny: Łucznika 877, Singera 834 i Singera 833. Wszystkie te trzy maszyny wyglądają niemal identycznie, Łucznik był produkowany na licencji Singera a różni je brak lub dodatek pewnych funkcji.

Najpierw stałam się właścicielką Singera 833 - z przymusu i naprędce gdyż moja poprzednia maszyna zepsuła się a zakupiona nówka sztuka nie dotarła na czas. To już 4 lata jak na niej szyję, w tym czasie była 2 razy w naprawie i szczerze mówiąc teraz też się coś w niej chrupnęło i przestała szyć. Nie będę jej już naprawiać, uważam, że ta maszyna się skończyła.

W międzyczasie kupiłam w bardzo okazyjnej cenie Łucznika 877 - od kobiety, która miała go od nowości. Wyglądał (i nadal wygląda) jak nówka sztuka. Bialutki, bez zarysowań, odprysków itp. Po prostu śliczna maszyna z dwoma ściegami: prostym i zygzakiem. Zapłaciłam za nią chyba 150 zł i uważam, że ta cena była ceną uczciwą. Dlaczego tak tanio? Zaraz wyjaśnię.

Ponieważ nie mogę mieć tylko jednej sprawnej maszyny i w zanadrzu zawsze staram się mieć minimum dwie gotowe do pracy maszyny - tym sposobem otrzymałam za darmo najbardziej klasycznego Singera jaki istnieje: model 834. One są wszędzie, na wszelkich portalach ogłoszeniowych i na wszelkich grupach i forach szyciowych. I to ten model jest najbardziej chwalony i nazywany "nie do zdarcia".

Do sedna: 
Rozrzut cenowy tych maszyn jest ogromny. Aby nie być gołosłowną zerknęłam na portal olx i cóż widzę: najtańszy Singer kosztuje 120 zł a najdroższy aż 999 zł!
Wiadomo: każdy sprzedaje za tyle ile chce ale jeśli potencjalny kupujący widzi tak duży rozrzut cenowy to cena blisko 1000 zł sugeruje, że sprzęt będzie wart tych pieniędzy, będzie nie tylko sprawny ale i posłuży długie lata. Co więcej to nawet może być maszyna nieużywana, zachomikowana w jakieś starej szafie i faktycznie wyglądająca jakby wyjechała dopiero co z fabryki. Cóż z tego...
Zatem co mnie tak boli? Niewiedza kupujących.
Kupując używaną maszynę za 150 zł, 450 zł, 700 zł czy 1000 zł i tak powinno się ją zawieźć do dobrego serwisu na czyszczenie, oliwienie, wymianę paska klinowego oraz kół zębatych. Nawet jeśli w ogłoszeniu sprzedający zapewnia o fantastycznym stanie maszyny i przebytym tuż przed sprzedażą "spa".
Jeśli sprzedający jest uczciwy i faktycznie maszyna była na przeglądzie to bardzo dobrze ALE i tak powinno się wymienić pasek klinowy i koniecznie koła zębate. Sama tylko wymiana kół zębatych u fachowca to koszt ok. 160 zł - serio ktoś kto sprzedaje maszynę za 300 zł wyłoży takie pieniądze?! Wątpię. Prędzej zasugeruje się zachwytami na forach, grupach fb; skopiuje to co piszą inni i puści w świat.

Musicie wiedzieć, że koła zębate są wykonane z plastiku a plastik z czasem (szczególnie jeśli ma AŻ TYLE lat) mięknie i kruszeje. Szyjesz sobie w domowym zaciszu, nagle słyszysz głośne "chrup" i maszyna staje. Nie ma szans ruszyć kołem napędowym, maszynę trzeba zawieźć do naprawy. Nigdy nie wiesz kiedy się to stanie: po miesiącu użytkowania czy po roku ale... stanie się to prędzej czy później. Nie ważne czy szyjesz okazjonalnie czy zawodowo - najwyżej odwleczesz katastrofę w czasie.
Koła zębate są cztery ale skruszyć się mogą tylko dwa. Mechanik może wymienić tylko te dwa ale kolejne dwa i tak skruszeją w niedalekiej przyszłości. Dla pewności warto wymienić za jednym zamachem wszystkie cztery aby zaoszczędzić sobie czasu, nerwów i pieniędzy. Jak pisałam wyżej to koszt ok. 160 zł choć same koła zębate kosztują kilkadziesiąt złotych. Niestety nie każdy ma w domu złotą rączkę, która podejmie się samodzielnej wymiany. W sumie to dość precyzyjna sprawa.

Ja to przerabiałam we wszystkich trzech w/w maszynach i dlatego tak się denerwuję gdy czytam: "maszyna gotowa do pracy, po przeglądzie" czy "to są maszyny nie do zdarcia" lub "szyje na takiej od 30 lat, nigdy nic się z nią nie działo". Otóż są do zdarcia a i wiele zależy od tego ile na niej szyjesz i z jaką częstotliwością. Z pewnością nie tyle co w zakładzie krawieckim, w którym maszyna ma styczność z cienkimi jak i bardzo grubymi/trudnymi materiałami i szyje po kilka godzin dziennie. Nie ma też dużych przestojów czasowych. Wiem co mówię, moja ukochana Husqvarna miała 6 letni przestój a i teraz od kilku lat odpoczywa.

Zatem nie bądź drogi czytelniku naiwnym - bądź obiektywnym. Każda maszyna się psuje, każda wymaga czyszczenia, oliwienia i wymiany zużytych części. Te stare z lat 80-tych też! Mój mechanik ceni te maszyny i sam mówi, że warto je naprawiać bo to dobre maszyny na metalowych podzespołach a i dostęp do części jest praktycznie bezproblemowy.
Jeśli zatem kupujesz maszynę z ogłoszenia to zapytaj czy poza czyszczeniem i oliwieniem było coś jeszcze wymieniane, szczególnie elementy gumowe i plastikowe. Nawet jeśli maszyna wygląda bardzo dobrze i wydaje się być pewnym sprzętem za 700 zł :)

Pozdrawiam!
Sus

PS. Musze tu chyba zrobić małe uaktualnienie i napisać na czym od kilku lat szyję i dlaczego to już nie jest Husqvarna Jade.
PS2. W obecnej chwili mam w zapasie 3 sprawne maszyny do szycia (w tym jeden czołg - Pfaff 91).

Szybki wywiad dla portalu twoj-biznes.pl

$
0
0

Ah miałam tego posta opublikować w styczniu ale styczeń minął mi nie wiadomo kiedy?! więc wrzucam go w lutym.

Także zapraszam do krótkiej lektury wywiadu, którego udzieliłam portalowi Twój-Biznes.pl.
O prowadzeniu własnej działalności, o problemach, które napotyka chyba każdy przedsiębiorca  i o tym czy krawiectwo ma szansę przetrwać?!


Chciałam ten temat kiedyś poruszyć tutaj na blogu ale póki co nie muszę ;)

Pozdrawiam!
Sus

Strona Susanna szyje na Facebooku została ukradziona

$
0
0

Wiem, że sporo z Was obserwuje "Susanna szyje" na Facebooku. Niestety kilka tygodni temu, ktoś włamał się na mój facebookowy profil i przejął strony, którymi zarządzałam.

Tym sposobem utraciłam cztery ważne dla mnie strony:
- Susanna szyje
- etasiemka.net
- Red Cherry
- klub miłośników maszyn Husqvarna

Dwie ostatnie strony już mają nowe loga i nazwy. Z dwoma pierwszymi z pewnością stanie się to samo i to zapewne w niedługim czasie.

Dziś założyłam nowy profil etasiemce.net (bo to moje główne źródło utrzymania) i opisałam na prywatnym profilu co się stało. Serce boli bo utraciłam kilkanaście lat pracy i kilka tysięcy obserwujących :( Nie jest mi łatwo i jestem zdołowana.
Postanowiłam także, że nie będę zakładać blogowi nowej strony na Fb. Jeśli pojawią się posty na blogu - będę je publikować na facebookowej stronie eTasiemki.net.

Z tego miejsca chciałabym Was serdecznie prosić o polubienie etasiemki.net na facebooku. Obiecuję nie spamować dużą ilością postów. Na pewno będę pokazywać nowości w towarze, które pojawiają się w sklepie oraz publikować co ciekawsze poprawki krawieckie :) No i oczywiście prace moich fantastycznych klientek i znajomych.

Blog oczywiście zostaje bo wiem, że dla sporej ilości osób jest kopalnią wiedzy i natchnieniem.

Ściskam gorąco!
Sus

Viewing all 211 articles
Browse latest View live