Quantcast
Channel: Susanna szyje
Viewing all 211 articles
Browse latest View live

Kardigan "Angie" po raz drugi i chyba nie ostatni

$
0
0
Tak mi się spodobał kardigan "Angie" z Burdy Szkoły Szycia, że postanowiłam uszyć jeszcze jeden. Nie, nie dla siebie ale dla osoby bliskiej mojemu sercu.


Takich internetowych koleżanek mam wiele. Jedną z nich jest Dagmara z bloga Daget-Art. Nigdy nie poznałyśmy się osobiście ale nie da się ukryć, że jest między nami nić porozumienia (może nawet nie nić a sznur:>    ). Wyznajemy podobne zasady, mamy podobne poglądy i obie lubimy tworzyć. Tylko, że Dagmara jest bardziej wszechstronna bo nie dość, że wyczarowuje niesamowicie oryginalne karki (i nie tylko!) to jeszcze potrafi robić na drutach a i od maszyny do szycia nie stroni. KOBIETA ORKIESTRA I SKARB W DOMU ;)
Poza tym obie mamy bardzo ruchliwe i energiczne dzieciątka... fajnie jest pogadać z kimś kto też ma małą Etnę w domu i wie jak to jest ;)


No więc uszyłam Dagmarze ten prosty sweterek z dość grubej dzianiny z dodatkiem wełny. Troszkę go skróciłam, troszkę go zmniejszyłam po bokach i gotowe. Kolor na żywo jest bardziej przytłumiony ale też ładny.



Niestety, jak na złość, w tekstylnym nie znalazłam niczego bardziej energetycznego. Zapewne na wiosnę pojawią się kolory a póki co Daguś pokombinuje sobie z dodatkami :)


Posta mogę już opublikować bo wiem, że sweterek dotarł już do nowej właścicielki:)

Pozdrawiam!
Sus

Anna Moda na szycie 1/2015 - szybka recenzja

$
0
0
Ucieszyłam się jak Staś na widok czekoladowego Michałka, gdy wśród przeróżnych tytułów gazet wypatrzyłam najnowsze wydanie Anny Mody na szycie (1/2015). To już?! Tak, przecież minął 20 luty - nie dziw się kobieto tylko płać za gazetę i zasuwaj do domu oglądać co kupiłaś.


Tak się składa, że Annę kupuję w ciemno. Stwierdziłam, że 4 razy w roku mogę wydać 9,90 zł bez głębszego zastanowienia. I tak pewnie znajdę coś dla siebie. Znowu się nie pomyliłam choć moim zdaniem, to jedno ze słabszych wydań. Osobiście znalazłam dwa mocne wykroje, które ratują ten numer. Właśnie od nich zacznę:







Od dawna marzy mi się żakiecik w stylu Chanel. Ten wygląda idealnie. Fajnie byłoby sobie taki uszyć. Choć na co dzień noszę motocyklową ramoneskę to fajnie byłoby mieć elegancką odskocznię w postaci takiego żakietu. Sukienka także skradła moje serce, dość ciekawy krój, można pokombinować podczas łączenia tkanin.

Natomiast tunika nie od razu wpadła mi w oko, raczej na zasadzie "im dłużej patrzę tym bardziej mi się podoba" ;) No więc podoba mi się ale z paskiem w talii.


A na koniec wykrój, który uświadomił mi jak przez małe dziecko "zmamusiałam" i "spapuciałam" - tak, ta sukienka też mi się podoba... O Boże starzeję się! A najgorsze, że nie dalej jak tydzień temu kupiłam resztkę cienkiego kaszmiru, który wprost idealnie nadawałby się na taką lejącą kreację.


Pozostałe wykroje, które nie wywarły na mnie zbyt pozytywnego wrażenia. Jestem jednak pewna, że moja Mama byłaby nimi zachwycona :D





Podgląd wszystkich wykrojów - rysunki techniczne.


Niech mi ktoś powie jak u licha prasuje się taką spódnicę (wersja upięta na "watę cukrową")?


A tutaj mam małą zagwozdkę bo od dawna leży wśród tkanina czarna bawełna w małe, czerwone różyczki - idealnie nadawałaby się na taką spódniczkę tyle, że przed kolano. Kurcze wiosna się zbliża.


Pozdrawiam!
Sus

Śląskie szyje - w końcu dojechałam!

$
0
0
Spotkań naszegośląskiego garnizonu dziewczyn szyjących odbyło się już wiele ale ja byłam tylko na jednym. W ubiegłą sobotę w końcu dojechałam. Z drżącym sercem zostawiłam Stasia pod opieką taty i dziadka i o dziwo wszyscy trzej przeżyli (!)


Tym razem było nas 9: Majka, Liliana (wpadła na chwilę ale była!), Edyta, Karolina, Justyna, Dominika, Magda, Magda i Magda (czyli ja Susanna).
Dzięki Edycie spotkałyśmy się w Dąbrowie Górniczej w Dąbrowskim Stowarzyszeniu "Otwarte Serca".





Lilka!


Nie miałyśmy z góry ustalonego projektu szycia więc każdy szył co chciał:  Karolka szyła torebkę, Magda nr 1 sukienkę dla córeczki, Magda nr 2 sukienkę z Papavero, Dominika uszyła zwiewną bluzkę z Burdy a Justyna kopiowała wykroje. Majka jak zawsze pomagała innym gdyż stwierdziła, że w domu ma dużo czasu na szycie :) Lila jak pisałam wcześniej, wpadła na chwilę, napstrykała zdjęć i zniknęła. Co szyła Edyta - tego nie wiem ale widziałam ją przy maszynie :> Na mnie spłynął błogi spokój i mogłam wreszcie zająć się sukienką w kratę. Gdy minął mi zapał postanowiłam ciachnąć po raz trzeci kardigan Angie i uszyć go na coverlocku Magdy - za co jej bardzo dziękuję bo narzutka była gotowa w jakieś 15 minut!

Karolina

Pyszne ciacho!





Edyta
Majka
Ustaliłyśmy, że w marcu spotkamy się w IKEA K-ce na akcji Uszyj Jasia. Kto może niech przyjeżdża!

Oczywiście bardzo dziękuję za przemiłe spotkanie, odmóżdżyłam się totalnie i zrelaksowałam się też totalnie a poza tym moja szafa wzbogaciła się o nowy uszytek, który niebawem zaprezentuję na blogu.

Magda
Magda
Dominika

Justyna



Większość zdjęć cyknęła Lila na spółę z Majką. Mała część pochodzi z mojego aparatu.

Pozdrawiam!
Sus

PS. Złota rada:
Jeśli twoja maszyna nie działa najpierw sprawdź czy jest podłączona do prądu a potem panikuj ;)

Słoneczko

$
0
0
W niedzielę nie pakuję zamówień  - w niedzielę szyję dla siebie bądź kończę małe zlecenia.


W ten piękny i słoneczny dzień dane mi było skończyć zamówione słoneczko-gryzak dla córeczki Pani Małgosi. Kolory dobierała mama a ja byłam odpowiedzialna za całą resztę. Efekt końcowy bardzo pozytywny, jest radośnie i kolorowo.




Przód i tył słoneczka jest uszyty z bawełny, twarzyczka z cienkiego filcu a promienie to tasiemki rypsowe i krajki.


Mam nadzieję, że przytulanko-gryzak przypadnie do gustu Małej Damie.
Miłego gryzienia i obyś ząbkowanie przechodziła bezproblemowo!


Pozdrawiam!
Sus

"Uszyj jasia" po raz drugi w IKEA K-ce

$
0
0
W zasadzie nie mam o czym pisać, ponieważ akcja "Uszyj jasia" jest ogólnopolska i doskonale Wam znana. Znacie Natalię, Matkę Założycielkę i Matkę Dyrektorkę "Ekoubranek" i "Uszyj jasia" w jednej osobie. Znamy się my - dziewczyny, które po raz drugi spotkały się w IKEA Katowice aby szyć dla Hospicjum Cordis.


W tym roku dałam ciała: nie dość, że do IKEA dobiłam lekko po 14 to jeszcze po przybyciu na miejsce okazało się, że:
a) w zasadzie wymagana ilość jaśków jest już uszyta
b) zdradziłam moją grupę "Śląskie Szyje" i dołączyłam do "Częstochowa Szyje"
c) bateria w aparacie ledwo zipie i lada moment wyzionie ducha (co też w końcu nastąpiło)

To teraz małe wyjaśnienie:
ad a) w sumie miałyśmy uszyć 150 jaśków - uszyłyśmy blisko 650 szt! Tak więc nawet dla spóźnialskich robota się znalazła
ad b) dołączyłam do "Częstochowa Szyje", ponieważ obiecałam Wiolce, że "byda godać po śląsku" - co też z radością uszyniłam
ad c) szczęśliwie zdążyłam zrobić kilka zdjęć moim aparatem a resztę zakosiłam Natalii i fotografce z IKEA




A tak poza tym to było super! Fajnie, że każdy kto uszył jednego jaśka dla hospicjum - drugiego mógł uszyć dla siebie. I tak do czterech o ile dobrze pamiętam. Fajnie, że do szycia mógł się przyłączyć każdy klient IKEA. W końcu fajnie, że IKEA dla klientów sklepu udostępniła swoje maszyny i nie musiałyśmy użyczać swoich ;)

Oczywiście już teraz piszę się na kolejne szycie jaśków.

Na deser uraczę Was zdjęciami z Natalią i Wiolettą. 


Próbowałyśmy z Natalią usiąść i zapozować w stylu Elżbiety Jaworowicz. Niestety nie potrafiłyśmy wysiedzieć na jednym pośladku i z wykręconymi kończynami. Jest to zaiste wyczyn.



 Przytulas z Natalią :-*


I to byłoby na tyle.



Pozdrawiam!
Sus

Sukienka niczym strzał w stopę - Burda 2/2012, model 107

$
0
0
Nie mam niczego na swoje usprawiedliwienie. Dobór kolorów w tej sukience sprawił, że wyglądam jak cyborg. Albo jeszcze lepiej - jak Herod Baba.


Nie ukrywam, że kratka mnie zauroczyła.
Nie ukrywam, że chciałam uszyć sobie coś z tak modnej obecnie pikowanej dzianiny.
W końcu nie ukrywam, że wykrój był już przeze mnie przetestowany a sam test wypadł bardzo pomyślnie -> KLIK



Niestety karczek w jednolitym kolorze, bura kolorystyka, ciężki wizualnie materiał i opadające rękawy w tym modelu to katastrofa dla drobnych kobiet o szerokich ramionach. Czyli dla mnie.



Mąż mówi, że nie jest źle. Moim zdaniem jest źle i wyglądam jakbym przyoblekła się w pancerz. Nawet jasne dodatki niewiele zmieniają.
W związku z tym piszcie, biorę każdą krytykę na klatę (jak zawsze): NOSIĆ CZY NIE?



Serce boli bo tak się starałam.

Pozdrawiam!
Sus

5 urodziny bloga!

$
0
0
Co ja pacze?! Oczom swym nie wierzę ale wszak kalendarz mylić się nie może - tak, to już piąty rok blogowania :)



Gdy blog świętował drugie urodziny pytałam Was czy wytrzymacie ze mną kolejny rok?! Dziś pytać nie będę bo zakładam, że będę blogować przynajmniej do czterdziestki ;)

A tak na serio to nie wiem jak długo ta przygoda będzie jeszcze trwać ale póki trwa - niech tak zostanie. Jako, że okres 5 lat to kawał czasu dziś będzie trochę statystyki i wspominek. W ciągu pięciu lat:
  • napisałam 337 postów - w sumie nie tak dużo ale cóż... na siłę pisać nie potrafię a pisać tylko po to aby "czytelnicy o mnie nie zapomnieli" - to nie w moim stylu. Ktoś kto lubi mojego bloga jest ze mną bez względu na to czy publikuję posty co dwa dni czy raz na pół roku. Poza tym w prowadzeniu bloga o szyciu trzeba coś uszyć żeby móc coś opublikować. 
  • otrzymałam 9017 komentarzy. Oczywiście spam jest na bieżąco usuwany, publikuję tylko komentarze czytelników a wśród tych kmomentarzy są też moje odpowiedzi na Wasze komentarze. Niemniej lubię gdy posty są komentowane, to dla mnie nagroda za publikację - bez względu czy komentarze są pozytywne czy negatywne.
  • bloga na bloggerze obserwują 1044 osoby - gdy padł magiczny 1000 nie mogłam w to uwierzyć :)
  • mój profil na facebooku lubi już 2440 osób. Nie da się ukryć, że taki sposób obserwacji jest bardzo wygodny. Mogę być w stałym kontakcie z osobami, która obserwują profil. 
  • największą grupą odbiorców są oczywiście Polacy a tuż za nimi Rosjanie. Następnie odbiorcy z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych.
 Poza tym:
  • uszyłam 136 rzeczy  - najwięcej oczywiście sukienek. To może dziwić gdyż zwykle noszę spodnie :)
  • kupiłam manekina krawieckiego, overlocka, generator pary, lampę z oświetleniem, odkurzacz bezprzewodowy i drugą maszynę :)
  • wygrałam dwie maszyny w konkursach Łucznika: Weronikę 2008 i Olę830. Ola dość szybko została sprzedana zaś Weronika służy mojej przyjaciółce. 
  • postanowiłam być sterem, żeglarzem i okrętem więc założyłam sklep internetowy eTasiemka.net . Jak się okazało życie jest przewrotne i potrafi nieźle człowieka pokiereszować. Obecnie ten sklep to moje jedyne źródło dochodu więc inwestuję w niego całą siebie aby móc godnie żyć i najzwyczajniej na świecie PRACOWAĆ :)
  • eKrawiectwo.net to także moje dzieło ale akurat forum założyłam nieco wcześniej bo w 2009 roku
No i najważniejsze... wyszłam za mąż (w tym roku świętujemy piątą rocznicę ślubu), urodziłam cudownego chłopczyka i poznałam setki REWELACYJNYCH osób, które łączy jedna pasja - KRAWIECTWO!

Z tego miejsca dziękuję za wspólne 5 lat i oczywiście liczę, że zostaniecie ze mną dłużej. Wiele z  Was pisze, że "zaraziło się" ode mnie szyciem - to dla mnie największy komplement gdyż właśnie po to powstał ten blog.
W wirtualnym świecie blogów czuję się jak babcia ale w życiu prywatnym nadal wydaje mi się, że mam 20 lat i wprost nie mogę uwierzyć, że 30 lat minęło i zasuwam ku czterdziestce!

Na deser zostawiam miłą wiadomość: w najbliższym czasie spodziewajcie się CANDY :) Takie urodziny trzeba godnie uczcić :]

Pozdrawiam!
Sus

Zhakowane spotkanie grupy Śląskie szyje w Hackerspace Silesia

$
0
0
Koniecznie przeczytajcie ten wpis a dowiecie się nie tylko co działo się na naszymśląskim spotkaniu szyciowym ale także odkryję przed Wami odwieczną zagadkę żywienia programistów :) Poza tym przygniotę Was potężną dawką zdjęć :]


Korzystając z udostępnionych nam przez Hackerspace Silesia pomieszczeń, spotkałyśmy się po raz szesnasty (sic!) tym razem w Katowicach.
Katowice kocham (tłukłam się do Kato przez 6 lat studiów weekend w weekend) więc kiedy nadarzyła się okazja skorzystania z pomieszczeń HS - postanowiłyśmy wypróbować nowe miejsce. Mimo, że większość pomieszczeń przechodzi właśnie kapitalny remont to jedno jest już wyremontowane i tam właśnie rozłożyłyśmy się z naszym sprzęciorem.  

Pokój zwierzeń... ;)
Suchy prowiant






Było nas aż 12 sztuk:
Majka, Kaśka, Liliana, Justyna, Magda nr 1, Dominika, Mara nr 1, Marta nr 2, Marta nr 3, Anita, Kasia z córką no i ja - Susanna czyli Magda nr 2.
Tyle kobiet więc było gwarnie i wesoło :)









Nasza mała różyczka i najpiękniejsza krawcowa w jednej osobie!







Tradycyjnie każda szyła to co chciała a Majka (również tradycyjnie) pomagała, doradzała (szczególnie Lilianie hehe...) i odpowiadała na wiele zawiłych krawieckich pytań. Bardzo, bardzo, bardzo mocno pomagała Kasi w szyciu bluzki z sercem. Tak bardzo pomagała, że niemal sama ją uszyła ;)



Ogólny zachwyt wzbudziła koronkowa sukienka szyta przez Martę nr 3 - coś pięknego! No i Marta wygląda w niej przepięknie.





Ja mogłam skorzystać z coverlocka Majki i nawet pierwszy raz odważyłam się użyć ściegu drabinkowego podszywając dół bluzki oraz rękawy. Nie będę ukrywać, że zmienna pogoda i chroniczne niedospanie dość mocno dały mi w kość i co tu dużo mówić... obijałam się :/ zaczęłam szyć dwie bluzki typu "basic", została wykończeniówka.

W podziękowaniu za udostępnienie lokalu zostawiłyśmy chłopakom czajnik bezprzewodowy - mamy nadzieję, że szybko go nie zepsują i że niebawem znów będziemy mogły zaparzyć sobie herbatkę ;)
Poza tym my jak to kobiety, oczyma wyobraźni, od razu zaczęłyśmy snuć dalekosiężne plany i urządzać te blisko 100 m2 po naszemu.

Na koniec zostawiłam rozwiązanie zagadki żywienia programistów - bardzo nas rozbawiła ta "wieżyczka" ;)


A tu trochę prywaty: kilka fotek pstrykniętych Maćkowi i Staśkowi - chłopaki nie dość, że mnie przywieźli to i nie zapomnieli odebrać! Jakby nie było osobista kucharka w domu zawsze się przydaje ;)



Fajnie znów posiedzieć na starej kanapie
Pozdrawiam!
Sus

Z dresówki też można czyli kardigan "Angie" w trzeciej odsłonie

$
0
0
Odpowiadając na jedno z pytań pod wpisem o kardiganie "Angie" uszytym z wełny odpowiadam jasno i zdecydowanie: TAK, Z DRESÓWKI TEŻ MOŻNA GO USZYĆ :)


Ostatnio jest to jeden z moich ulubionych ciuchów. Wychodząc rano ze Stasiem na spacer narzucam go na ramiona gdy jest chłodnawo. Pasuje do leginsów, elastycznych spodni i jeansów. Do krótkiej spódnicy też pewnie fajnie wygląda choć jeszcze nie próbowałam.

W zasadzie to uszyłam go na XV spotkaniu grupy Śląskie szyje korzystając z coverlocka Magdy. Szycie zajęło mi jakieś 15 minut, w domu została tylko wykończeniówka. Dresówka z "puszkiem" od środka, miła i przyjemna w dotyku choć lekko mechaci się. Minimalnie, można przeżyć.


Wspólnie z dziewczynami wzór na dresówce ochrzciłyśmy wdzięczną nazwą "pikseloza" :]



Z minusów dresówki wymienię tylko lekkie gniecenie się oraz to, że narzutka łapie się spodni. Wiadomo, nie jest gładka ani nie ma podszewki.

Myślałam, że to będzie już ostatni uszyty przeze mnie kardigan ale nie, właśnie wczoraj kupiłyśmy z Alą tkaninę na narzutkę dla niej :) Tak więc jeszcze Was pomęczę tym swetrem, tym razem w nieco elegantszej odsłonie.


Pozdrawiam!
Sus



Rzeczy niemożliwe załatwiam od ręki - cuda zajmują mi trochę czasu.

$
0
0
Cudotwórcą co prawda nie jestem ale lubię szyć dla przyjaciół. Dla Ali lubię szyć szczególnie bardzo, ponieważ szyjąc dla niej czuję się jakbym szyła dla siebie ;)


Ostatnio przeżywam jakiś kryzys egzystencjalny gdyż po przeglądnięciu szafy stwierdziłam: "po co mi kolejna sukienka"? No właśnie - po co? Podobno od przybytku głowa nie boli ale jeśli masz 15 sukienek a tak naprawdę chodzisz w 3 po po cholerę szyć kolejne?!
Powinnam skończyć szyć to to zaczęłam, np. sukienkę z jedwabiu. Leży skrojona od zeszłego roku.

Wracając do Ali to uszyłam jej prostą sukienkę z jedwabiu indonezyjskiego. Bardzo lubię z niego szyć (kupuję stacjonarnie) bo jest dużo łatwiejszy w obsłudze niż np. popularna żorżeta. Poza tym jest lejący się, gładki, miękki, występuje w bajecznych wzorach i kolorach oraz nie gniecie się mocno. Po praniu wystarczy przeprasować żelazkiem i gotowe. Słowem: nosić i prać - do znudzenia. Ala na wzór przyniosła tunikę z Greenpointu (obie lubimy tę markę), za krótką do pracy ale dobrą do legginsów. Na jej podstawie zrobiłam wykrój, przedłużyłam gdzie trzeba i uszyłam kwiecistą sukienkę. Sukienka ma tylko zaszewki piersiowe. Jest luźna ponieważ nie ma zamka - jak w oryginale. 

 
 


Następnie uszyłam dobrze wszystkim znany kardigan Angie - tym razem w eleganckiej  odsłonie. Tkanina to marchiano - żorżeta podobna do kaszmiru, z którego szyłam rudą sukienkę ze Złotego Kroju. Materiał sprawia wrażenie bezproblemowego ale to tylko pozory. Trzeba się z nim dość delikatnie obchodzić ponieważ można go nieźle ponaciągać.





Z resztki marchiano skroiłam prostą bluzkę bez rękawów. Pasowałaby idealnie do Angie tworząc tzw. bliźniak. Mam nadzieję, że wyjdzie... gdyż mam niebywały wprost talent do psucia rzeczy prostych, takich których rzekomo nie da się zepsuć ;)

Pozdrawiam!
Sus

Sukienka w paski na bazie wykroju bluzki

$
0
0
Nie raz już wspominałam, że moim ulubionym wzorem są paski. Wszystkie bez wyjątku. Grube, chude, cieniuteńki prążek - biorę każde! Z kolei długa sukienka w pasy "chodziła" za mną od dawna. Koniecznie z czerwoną lamówką. Wystarczyło kilka godzin aby spełnić to marzenie.


Uszycie takiej sukienki nie zajmuje dużo czasu. Skorzystałam z bazy czyli wykroju na klasyczną bluzkę typu basic. Sprawdzony wykrój z Anny - mody na szycie, szyłam praktycznie bez mierzenia. Wystarczy przedłużyć boki, zrobić ewentualne rozcięcie na nodze (ja nie robiłam), skrócić rękawy i gotowe.
Sukienka jest uszyta z cienkiej dzianiny wiskozowej. Na lato MIODZIO. W ogóle to bardzo lubię wiskozę. Czasem nawet bardziej niż bawełnę ;)


Jako człowiek prosty i nieskomplikowany lubię sukienki albo krótkie albo długie. Wszystko co pośrodku odpada. Ale niedawno słuchałam rady stylistki, która zachwalała długość przed kostkę. Zależy z której strony patrzeć ale generalnie chodziło o to, aby panie odsłaniały kostki czyli (w przeważającej większości przypadków) najszczuplejsze miejsce na nodze. Idąc tym tropem ciachnęłam sukienkę i powiem Wam, że ta długość przypadła mi do gustu. Co prawda nie dobiłam do 170 cm wzrostu i wysoka nie jestem ale sukienka nie zaburza moich proporcji.


Podczas wykończenia dekoltu pierwszy raz skorzystałam z elastycznej lamówkii muszę przyznać, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczona! Fajnie się ją wszywało (mniej roboty niż podczas wszywania klasycznie zaprasowanej lamówki), nic się nie marszczy, dekolt leży jak powinien.

Teraz troszkę się denerwuję gdy czytam, że szycie z dzianin to taka buła z masłem. Nie do końca się z tym zgadzam ponieważ dzianinie można łatwo zrobić "kuku" np. tępą szpilką albo nieodpowiednią igłą do maszyny. No i można ją też efektownie rozciągnąć - jak przysłowiową gumę w majtkach. Ja np. zrobiłam dziurkę szpilką na samym przodzie sukienki, oczko poleciało, uratowałam to miejsce naklejając od spodu kawałeczek kamelówki. Z daleka nie widać.


Jeśli będą chętni to mogę zrobić tutorial o szyciu takiej sukienki - proszę pisać w komentarzach albo na e-maila.

Pozdrawiam!
Sus


PS. Chciałam Wam jeszcze pokazać mistrzowską bluzkę w paski uszytą przez Liwias -> KLIK. Niby prosta, niby zwyczajna a ja jestem w niej po prostu zakochana ;)

Złoty Krój i Papavero w jednym zestawie

$
0
0

Dawno nie szyłam ze Złotego Kroju. Szczerze mówiąc to od urodzenia Stasia bazuję głównie na starych wykrojach. Rzecz w tym, że na spódnicę z wysokim stanem miałam chrapkę od dawna. Od kilku lat była zaznaczona w złotokrojowym zeszycie i czekała na swój dzień.




Owy dzień nadszedł - nasza 5 rocznica ślubu, msza w kościele i małe przyjęcie dla rodziny. Było przeupalnie, dokładnie tak samo jak 17 lipca 2010 roku ;)

Wcześniej wybrałam się po tkaniny, tym razem odwiedziłam sklep przy ul. 3-go Maja w Bielsku-Białej. Miałam tylko WEJŚĆ i POOGLĄDAĆ ale to co tam zobaczyłam przerosło moje oczekiwania. Jeśli ktoś gustuje w luksusowych tkaninach i ma trochę gotówki na zbyciu to zapraszam do Bielska: przepiękne jedwabie, cudne lny, wytłaczane tkaniny 3D, dzianiny jedwabne włoskie i inne cuda. Ceny znaczne ale płacimy na naturę a nie za poliester. Na wiele nie mogłam sobie pozwolić więc skusiłam się tylko na mieszankę jedwabiu z lnem z którego powstała spódnica i na gładki jedwab szantung. Pan sprzedawca dwoił się i troił aby do tych roślinnych wzorów dobrać pasujący odcień zieleni. Na szczęście udało mu się :)

Ręce drżały podczas krojenia i o ile ze spódnicą nie było najmniejszych kłopotów to z bluzką już tak. Szyłam z tego wykroju 3 razy i nie wiem dlaczego dostałam zaćmienia ale skroiłam ją za małą... Tzn. gdyby była z dzianiny to byłaby dobra ale sztywny i nierozciągliwy jedwab sprawił to, że nie potrafiłam jej założyć. Oczywiście resztek nie było bo kupiłam dosłownie na styk. Ze ścinek mieszanki lnu i jedwabiu zrobiłam wstawki dokładnie tak samo gdy ratowałam papaverową sukienkę -> KLIK. Prócz tego zrobiłam małe pęknięcie na plecach i wiązanie. Rękawki dość mocno skróciłam i wywinęłam.



Spódnica w oryginale (KLIKi KLIK) powinna mieć odcinany karczek, z którego musiałam zrezygnować - powód wiadomy: wąż w kieszeni i zakup materiału na styk. Poza tym nieznacznie ją skróciłam i to byłoby na tyle jeśli chodzi o poprawki. Dodałam cienką podszewkę żeby się tak bardzo nie gniotła i nie kleiła do rajstop.
Mam przeogromną ochotę uszyć sobie z tego wykroju jeszcze jedną spódnicę tym razem z cienkiego jeansu. Uwielbiam spodnie z wysokim stanem to i spódnicą nie pogardzę :)


Całość prezentuje się następująco:


I na mnie (niestety nie mam zdjęcia, na którym dobrze byłoby widać plecy):


Pozdrawiam!
Sus

Na lato - WISKOZA!

$
0
0
Dziś krótka historia o tym, jak prosta bluzka przepoczwarzyła się w sukienkę. Właściwie to  w dwie sukienki. Jedna dla mnie a druga dla Alicji. Banalnie proste w formie i szybko szyjące się. Samemu trzeba tylko wyrysować wykrój - także banalnie prosty.


Portugalskojęzycznego bloga Moldes Moda por Medidaz pewnością znacie. Odkąd przypadkiem na niego trafiłam chciałam sobie coś z niego uszyć. Nic skomplikowanego, w miarę prostego - po prostu coś na próbę i z czystej ciekawości. W tekstylnym zakupiłam ostatnie 2,5 m wiskozy hiszpańskiej nieprawdopodobnie miękkiej i przyjemnej w dotyku (dawno żadna inna tkanina tak mnie nie zaskoczyła). Najpierw chciałam uszyć coś z Burdy, potem ze Złotego Kroju a ostatecznie wybór padł na taką oto prostą bluzkę -> KLIK


Na ostatnim spotkaniu grupy "Śląskie Szyje" narysowałam wykrój, przedłużyłam gdzie trzeba, skroiłam i w sumie prawie uszyłam pierwszą z dwóch wiskozowych sukienek. Drugą ciachnęłam w domu.


Jeśli chodzi o sam wykrój to jest to typowy rozmiar 38 (zgodnie z opisem). Musiałam go trochę zmniejszyć po bokach, skróciłam też, jak dla mnie, za długie rękawki. Nie wszywałam gumki na plecach bo chciałam żeby materiał luźno opływał sylwetkę. I to wszystko. Jeśli ktoś ma ochotę z niego szyć to musi wprowadzać poprawki na bieżąco podczas szycia a potem przenosić zmiany na papierowy wykrój.


Jeszcze nie wiem, która sukienka zostanie u mnie ale dziś się dowiem. Jestem też ciekawa co powie Alicja i czy wzór na tkaninie jej się spodoba...


Z obu sukienek jestem niesamowicie zadowolona. Noszą się superowo, chodzą ciało (bardzo, bardzo, bardzo polecam wiskozę!) i robią duże wrażenie ;)

 


Pozdrawiam!
Sus

Uszyj sobie szybką sukienkę na bazie wykroju bluzki - step by step

$
0
0
Przepraszam, że tak późno publikuję ten obiecany dawno temu tutorial ale mam urlop i staram się odpocząć - od szycia i komputera także ;)
Tutorial jest skierowany dla osób, które stawiają pierwsze kroki w krawiectwie i chciałyby sobie uszyć coś prostego ale nie za bardzo wiedzą jak się do tego zabrać.


Kochani! Jeszcze zdążycie uszyć sobie sukienkę na lato pod warunkiem, że upały Wam niestraszne i szyjecie mimo żaru lejącego się z nieba i ogólnej duchoty.
Swoją drogą mam ambitny plan aby uszyć sobie jeszcze jedną taką sukienkę ale z rękawem 3/4 lub długim i z nieco grubszej dzianiny ale niekoniecznie "dresówki" - na jesień.

Sukienka w paski jest uszyta z dzianiny wiskozowej. Bardzo fajny materiał ale trochę wymagający. Przede wszystkim wymaga igły do dzianin (złota kolba) i ostrych szpilek. Dla początkujących nie polecam dzianin z regularnym wzorem. Lepiej wybrać coś jednobarwnego albo w nieregularne esy-floresy. Będzie łatwiej przy dopasowywaniu.
Kolejna sprawa to wykrój. U mnie prosta i sprawdzona bluzka z Anny - mody na szycie -> KLIK . Byłoby idealnie gdyby wykrój był już przez Was przetestowany i gdyby owa bluzka była długości przynajmniej do bioder. Odpada problem dopasowania w tym dość strategicznym miejscu. Akurat w "Annie" takowy wykrój był ale myślę, że w Burdzie coś podobnego też się znajdzie.
Ile kupić materiału? Wystarczy dodać długość całkowitą sukienki + długość rękawa + 10 cm zapasu.
Jak zmierzyć długość? Długość mierzymy od 7 kręgu szyjnego (to ten najbardziej wystający punkt na szyi, łatwo go wyczuć pod palcami) przykładając w tym miejscu metr krawiecki i prowadzimy go w dół do miejsca, w którym dany ciuszek ma się kończyć.

No to zaczynamy :)

1. Wykrój bluzki składa się z trzech części:
- przodu
- tyłu
- rękawa
Tkaninę składamy na pół, do złożenia przykładamy wykrój przodu bluzki, kawałek dalej tyłu. Rękawy zostawiamy na koniec. Teraz wystarczy przedłużyć linię bioder (przód) oraz bioder i pleców (tył) do pożądanej długości. Nie zapomnijcie dodać ok. 2 cm zapasu na podwinięcie dołu sukienki i zapasów na szwy. Ja zapasów na szwy nie dodawałam ponieważ wykroje z Anny mają je już uwzględnione na szablonach.
Rękaw z kolei najpierw trzeba skrócić zaginając nadmiar na szablonie a następnie skroić pamiętając o podłożeniu i ewentualnym zapasie na szew.


2. Szycie pasków to jak wiadomo "sama radość" ;) Niestety ale trzeba to wszystko razem równo pospinać szpilkami a najlepiej poświęcić trochę więcej czasu i sfastrygować.


3. Najpierw musicie zszyć szew na plecach. Następnie składacie prawymi stronami do środka przód i tył sukienki i zszywacie boki oraz ramiona. Następnie trzeba zszyć szwy w rękawach.  Ja szyłam od razu na overlocku ale kto ma ścieg overlockowy w maszynie niech go użyje a kto nie ma ten niech szyje dość luźnym zygzakiem tak aby dzianina mogła swobodnie "pracować".


4. Jak prawidłowo wszyć rękaw - zapraszam do mojego innego tutorialu, który wszystko wyjaśnia -> KLIK (od podpunktu 15)


5. Co tu dużo mówić - w niektórych miejscach paski trochę się poprzesuwały.


6. W zasadzie to mamy uszytą sukienkę. Teraz pozostaje kwestia wykończenia dekoltu, podszycia dołu sukienki i rękawów.
Do obszycia dekoltu użyłam lamówki elastycznej w kontrastowym, czerwonym kolorze. Przez środek lamówki elastycznej biegnie cieniuteńki rowek. Wystarczy w tym miejscu lamówkę zagiąć, w środek powolutku i dokładnie wsadzać wycięcie dekoltu i przyfastrygować. Trzeba to robić starannie aby gdzieś przypadkiem materiał nie wysunął się.


7. Lamówkę elastyczną przyszywa się ściegiem prostym.


8. Gotowe. Dekolt obszyty.
  • Gdyby ktoś chciał obszyć dekolt lamówką bawełnianą/atłasową zaprasowaną to tutaj znajdzie przewodnik krok po kroku -> KLIK
  • Gdyby ktoś chciał przyszyć obłożenie to tutaj znajdzie przepis -> KLIK (od podpunktu 9)



9. Na deser zostawiam coś co lubię najbardziej czyli podszywanie rękawów :) Ręcznie podszycie tak aby nie było widać przeszycia maszynowego. Podwijamy dwa razy i delikatnie "łapiemy" nitką podwiniecie i rękaw. Dół sukienki można wykończyć tak samo ale ja dół obszyłam ściegiem rolującym przez co delikatnie się pofalował. Można podwinąć i przeszyć ściegiem prostym (ale luźnym! Bo nitki popękają podczas chodzenia) na maszynie. Ideałem byłoby przeszycie ściegiem drabinkowym na coverlocku. Niestety nie każdy takowy sprzęt posiada w domowych czeluściach.


I to w zasadzie byłoby na tyle. Gotową sukienkę mogliście zobaczyć wcześniej -> KLIK 
Osoby zaprawione w krawieckim boju nie skorzystają z tego tutorialu ale początkującym z pewnością trochę rozjaśni się w głowach :)

Aha jeszcze jedna sprawa. Użyłam tępej szpilki i zrobiłam sobie efektowną dziurkę z przodu sukienki. Niby nic, z daleka nie widać ALE  oczko poleciało jak w rajstopach! Co zrobić w takiej sytuacji?? Zszycie dziurki nie wchodzi w grę bo mimo, że mała to będzie jeszcze bardziej widoczna. W takich sytuacjach, aby zahamować dalsze zniszczenia, podklejam dziurki/nacięcia kawałeczkiem mięciutkiej a zarazem elastycznej kamelówki. Sprawdza się bardzo dobrze :)




Pozdrawiam!
Sus

Dwulatek co Peppę kocha

$
0
0
Dziś post urodzinowy - oczywiście o Stasiu. Fajnie będzie za kilka lat popatrzeć i porównać zmiany zachodzące w tym młodym człowieku.





Młody człowiek obchodzi dziś drugie urodziny. Nie mogę powiedzieć, że wychowywanie go to pestka - nie, co to to nie. Życie z nim to ciągła walka. Walka z utrzymaniem nerwów na wodzy (ja! choleryczka!). Walka, żeby nie dać klapsa. Walka, żeby nie wybuchnąć. Walka, żeby nie puścić wiązanki słownej.
Dzień zwykle zaczynam od kawy. Kawa jest mi potrzebna aby popić tabletkę na uspokojenie. Zwykle wystarcza jedna ale czasem muszę zwiększyć dawkę do dwóch. Młody człowiek lubi marudzić, buczeć i płakać. Zupełnie nie wiem dlaczego ale ma tak od 8 miesiąca życia. Doprowadza mnie to do szału. Po prostu taka męczybuła nam się trafiła ;) Poza tym wiecie... bunt dwulatka więc lubi też sobie poleżeć i popłakać na podłodze w sklepie... w kościele... u znajomych.

Męczybuła ma jednak sporo uroku osobistego, jasne włoski i niebieskie oczyska przez co potrafi skraść serce niemal każdej napotkanej na swojej drodze kobiecie.


Ostatnio zaobserwowałam dziwną rzecz: odkąd ogląda Świnkę Peppę zrobił się spokojniejszy. Wcześniej bajki go nie interesowały, Peppa jest miłością od ok. 2 tygodni.
Zaczął się też więcej sam bawić, bardzo lubi drewnianą kolejkę z IKEA, plastikowy skuterek z TESCO i pseudo-kosiarkę kupioną w AUCHAN. Najbardziej na świecie kocha traktory naturalnej wielkości, kombajny i autobusy. Myślę, że marzy mu się przejażdżka prawdziwym autobusem, który wdzięcznie nazywa "BA". Mówi dużo ale po swojemu. Siebie nazywa Taś i wie, że ma dwa latka. Uwielbia inne dzieci, łatwo nawiązuje kontakty. Inne dzieci też go lubią. Nie jest zaczepny, wali z otwartej tylko gdy ktoś mu wybitnie zalezie za skórę. Lubi zwierzęta: psy, koty, konie, krowy.


Z każdym pogada ale za rękę z obcym nie pójdzie. W każdym sklepie jest znany i lubiany. Panie chętnie pozwalają mu wchodzić za ladę i kasować towary. Zawsze też dostanie wafelka. Woli słone niż słodkie: paluszki, chipsy, chrupki, popcorn. Czekoladą gardzi.
Jak przystało na dziecko ze wsi przepada za jabłkami - obecnie znajduje je na ogrodzie i zjada niemyte.

Kiedy zastanawiam się co też z niego wyrośnie to myślę, że albo geniusz albo wariat :) Poza tym bardzo go kochamy i tak naprawdę to nie zamienilibyśmy go na innego dzieciaka. Widzimy jak się zmienia, jak coraz więcej rozumie, jak robi się coraz mądrzejszy i... przebieglejszy ;)
Stasiuniu nasz kochany życzymy Ci wszystkiego co najlepsze! I opieki Twojego Anioła Stróża tam w niebie!
Kiedyś, gdy nauczysz się czytać to sobie przeczytasz co tu matka powypisywała :-P

Cyfry warte utrwalenia:
  • waga: 15 kg
  • wzrost: 98 cm
  • długość stopy: 15 cm
  • ilość zębów: 16 szt
Sus

Klub Miłośników Maszyn Husqvarna - łączmy się!

$
0
0
W styczniu tego roku kupiłam drugą maszynę do szycia - używaną Husqvarnę Viking Prelude 370. Powyższy i dość zwariowany proceder szczegółowo opisałam na blogu -> KLIK
W krótkim czasie na blogu i na Facebooku pojawiło się mnóstwo komentarzy, także od innych użytkowników Husqvarn, z wesołą propozycją założenia klubu użytkowników maszyn tejże marki. Choć to była tylko luźna dyskusja to muszę przyznać, że w dniu zakupu drugiej maszyny sama o tym pomyślałam. Także "subtelne" uszczypliwości Maćka były pewnego rodzaju bodźcem do założenia klubu.


Po pewnym czasie wysłałam e-maila do Husqvarny z zapytaniem czy mogę użyć ich logo w razie gdybym kiedyś chciała pomysł założenie klubu wcielić w życie. Odpowiedź była pozytywna. I znów minęło kilka miesięcy.

No więc dziś, 1 września 2015 r., kiedy znaczna część społeczeństwa poniżej 18 roku życia rozpoczyna kolejny rok nauki - ja rozpoczynam działalność Klubu Miłośników Maszyn Husqvarna.

Klub to może za wiele powiedziane (ale ładnie brzmi!), chodzi o miejsce (bazę danych) w sieci dla wszystkich posiadaczy maszyn do szycia Husqvarna. Tym miejscem będzie mój blog, na którym pojawi się dodatkowa zakładka odsyłająca zainteresowanych do Klubu.

Każdy posiadacz (nie potencjalny nabywca tylko autentyczny posiadacz) maszyny marki Husqvarna, który chce dołączyć do klubu, proszony jest o podzielenie się wrażeniami z użytkowania swojej maszyny. Bez względu czy owe wrażenia są pozytywne czy negatywne. Jak na spowiedzi, szczerze do bólu. Mam nadzieję, że taka baza danych pomoże innym rozwiać wątpliwości związane z potencjalnym zakupem maszyny. Poza tym fajnie będzie się spotkać w jednym miejscu i pooglądać kto czym szyje.

OK, to jak to działa?! Otóż działa bardzo prosto:
Użytkownik maszyny proszony jest o wysłanie na mój adres e-mail: susanna.szyje@gmail.com odpowiedzi na kilka poniższych pytań. Ważne! Proszę zachować kolejność przy udzielaniu odpowiedzi.
  • Nazwa i model maszyny (wszystkie szczegóły łącznie z numerem np. Husqvarna Viking Daisy 335)
  • Rok zakupu: (np. 2005)
  • Czas użytkowania: (np. 5 lat)
  • Maszyna była zakupiona jako NOWA/UŻYWANA
  • Cena: (jeśli pamiętacie)
  • Miejsce zakupu: (np. sklep internetowy/sklep stacjonarny/odkupiona od znajomego/rodziny, prezent)
  • Stopień zaawansowania w szyciu (wybrać jeden):
    - początkująca/początkujący (stawia pierwsze kroki w krawiectwie)
    - średnio zaawansowana/średnio zaawansowany (szyje od pewnego czasu)
    - zaawansowana/zaawansowany (lubi szyć i radzi sobie całkiem dobrze)
    - krawcowa pełną gębą/krawiec pełną gębą (szyje od lat a krawiectwo nie ma tajemnic)
  • Plusy maszyny (tutaj proszę opisać co lubicie w swojej maszynie, jakie funkcje Wam się przydają, z czego chętnie korzystacie - ogólnie wszystko to z czego jesteście zadowoleni i co wprowadza Was w dobry nastrój podczas szycia)
  • Minusy maszyny (tutaj proszę opisać co Was w danym modelu denerwuje, czego Wam brakuje, z czego nie jesteście zadowoleni)
  • Serwis (czy maszyna zrobiła Wam psikusa i zepsuła się? Jeśli tak to co zawiniło, jaka to była usterka)
  • Podsumowanie (kilka słów na co warto zwrócić uwagę w danym modelu, czy go polecacie czy nie polecacie - zapraszam do wyrażania opinii)
  • Zdjęcie (mile widziane zdjęcie real foto - chociaż jedno, w miarę dobrej jakości)

I to wszystko. Same konkrety bez wodolejstwa.
Aha oczywiście kto chętny może poczęstować się logo Klubu i umieścić go na swoim blogu czy fanpage.
A tutaj link do fanpage KMMH -> KLIK

Pozdrawiam!
Sus


Logo zaprojektował genialny Robert z CMYKdesign:)

Husqvarna Viking E10

$
0
0



Nazwa i model maszyny: Husqvarna Viking E10
Rok zakupu: 2013
Czas użytkowania: dwa lata
Maszyna była zakupiona jako: nowa
Cena: 599 zł
Miejsce zakupu: Saturn, Galeria Krakowska, Kraków

Stopień zaawansowania w szyciu:początkująca/początkujący (kupowałam jako całkowita nowicjuszka, nigdy wcześniej nie używałam żadnej maszyny, nawet nie widziałam nikogo podczas szycia)
Plusy maszyny: Cicha, zgrabna, lekka. Ma wszystkie funkcje potrzebne zarówno początkującej, jak i zaawansowanej szyciarce. Szyje cienkie firanki, jeans i dzianinę bez różnicy. Pasują do niej wszystkie stopki z szybkowymiennym systemem Matic oraz zwykłe igły z półpłaską kolbą. Posiada sporo ozdobnych ściegów, ściegi elastyczne, ściegi owerlokowe i ładnie obrzuca czterostopniowo dziurki na guziki. Można szyć podwójną igłą. Posiada płynną regulację szerokości ściegu i regulowany docisk stopki.
Minusy maszyny: czasem brakuje miejsca w polu szycia, ponieważ maszyna nie należy do dużych. Manewrowanie dużą płachtą materiału (płaszcz, koc) czasem sprawia problem.
Serwis: po dwóch latach konieczne było wyregulowanie w serwisie, ponieważ przeforsowałam maszynę na strasznie grubej warstwie sztywnego jeansu (8 warstw) i taśmy parcianej powleczonej gumą odblaskową. Czułam, że maszyna protestuje, ale nie posłuchałam jej. Husqvarna posiada serwis door to door, ale nie korzystałam z niego, ponieważ serwis mieści się w moim mieście.
Podsumowanie: zapraszam do przeczytania mojej recenzji http://sonata-na-miare.blogspot.com/2014/09/husqvrna-viking-e10-recenzja.html Więcej zdjęć też na blogu.
Generalnie polecam tę maszynę jako sprzęt do nauki, bo jest dość odporna na błędy użytkownika, ale także do zaawansowanego szycia, bo radzi sobie ze wszystkim.

Pozdrawiam serdecznie,
Magdalena (Sonata na miarę)





Husqvarna Viking Emerald 116

$
0
0



Nazwa i model maszyny: Husqvarna Viking Emerald116
Rok zakupu: 2009 lub 2010
Czas użytkowania: 5-6 lat
Maszyna była zakupiona jako: nowa
Cena: 1300zł
Miejsce zakupu: kupiona w Rybniku w sklepie stacjonarnym "Domtech", który w tym roku zamknęli
Stopień zaawansowania w szyciu: krawcowa pełną gębą (szyję od 17 lat i skończyłam liceum krawieckie)
Plusy maszyny: najlepsze w maszynie jest to, że nie trzeba jej oliwić, jest cichutka i bezawaryjna. Nie ma może nie wiadomo ile ściegów ale jest świetna. Ma jedną dziurkę automatyczną, ścieg owerlokowy i kilka stopek typu matic na wyposażeniu oraz chwytacz rotacyjny. Do szycia nie potrzebuję niczego więcej.
Minusy maszyny: hmm... BRAK
Serwis: jeszcze nigdy
Podsumowanie: polecam gorąco!
Ewelina


Anna MODA NA SZYCIE 3/2015 - widzimy się w latach 90-tych!

$
0
0
Nie dalej jak wczoraj, gdy kupowałam najnowszy numer "Anny" uświadomiłam sobie, że oto jestem już fanką tej gazety. Choć okładka nie zachwyca (hello! znowu widzimy się w latach 90-tych) to w środku znów znalazłam coś dla siebie.


Absolutnie nie chcę "jeździć" po Burdzie (najnowszy numer kupiłam - jest świetny!) ale kupując raz na 3 miesiące "Annę", znajduję w niej więcej interesujących mnie wykrojów niż w kilku Burdach razem wziętych :/ NIESTETY.

Przechodząc jednak do najnowszego wydania Anny Mody na szycie to jak zwykle okładka powala na kolana - NIESTETY. Czyli znów (tradycyjnie) nie zachęca do zakupu. Jak zwykle wspomnę tutaj moją ukochaną Mamę - ona kupiłaby od razu :)
To wydanie ma jednak swoje perełki ale generalnie większość modeli widzi mi się na osobach starszych, na kobietach dojrzałych, statecznych itd.



Jest sporo luźnych fasonów: łatwych do uszycia bluzek co to zawsze się przydadzą, jest sporo prostych spódnic, jest dużo niezobowiązujących sukienek na spacer z dzieckiem czy na kawę do sąsiadki. Są też bluzki z supełkiem a supełków to ja nie znoszę...




Jednak najbardziej boli mnie rozmiarówka, która zwykle zaczyna się od rozmiaru 38 w górę albo jest łamana np. 38/40 czyli znów przeróbki.

Co mi wpadło w oko? Oto moi faworyci:



 
Podgląd wszystkich modeli i rozmiarów:


Już na sam koniec mała dygresja: przeglądając Annę moją uwagę zwróciła reklama Diany Moden z ciekawą sukienką z okładki. Diany boję się jak diabeł święconej wody ale chyba kupię ją właśnie dla tej sukienki.

Pozdrawiam!
Sus

Od przybytku głowa nie boli.

$
0
0
Fajnie jest mieć dwie rzeczy zamiast jednej. Np. dwie pary adidasów zamiast jednej, dwie torebki albo dwie słodkie babeczki. Myślę, że i dwa nowe kardigany znajdą miejsce w szafie. Kardigany Angie - kolejne uszyte.
Trochę mi głupio o tym pisać... ale to już siódmy. Tak, do tej pory uszyłam siedem kardiganów Angie i co tu dużo mówić... będą jeszcze dwa :)


Te dwa to zaległy prezent urodzinowy dla mojej przyjaciółki. Prezent bardzo zaległy gdyż Aga urodziny obchodziła w marcu. Potem na świecie pojawił się Franio więc jakoś nie było czasu się spotkać.

Miał być jeden ale wyszły dwa ponieważ gdy za pierwszym razem byłam w tekstylnym nie było fajnych kolorów dresówki a Aga chciała koniecznie coś w kolorze (bynajmniej nie szarym). Kupiłam zatem cienką i intensywnie marchewkową wełnę ale to nadal nie było to bowiem szukałam czegoś kobaltowego. Dresówka w takim kolorze pojawiła się jakiś czas potem więc pomyślałam, że Aga dostanie dwa swetry. W końcu od przybytku głowa nie boli. Szczególnie kobiet :]
Rudy kardigan wygląda bardziej elegancko a kobaltowy to taki luzak do jeansów. Kobaltowemu naszyłam duże kieszenie aby jeszcze bardziej podkreślić jego "luzacki" charakter :) Rudy jest prosty i gładki, bez zbędnych ozdobników. Poza tym wełna sama się broni.

A co z Franiem? Na moje oko chłopak wchodzi w bardzo intensywny okres  życia. Wzrok mu się wyostrzył, potrafi przewracać się z pleców na brzuszek  i już zaczyna siadać. Za chwilę zacznie przemieszczać się z kąta w kąt i zwiedzać mieszkanie. Na początku powoli, ślamazarnie ale szybko "zakuma" o co chodzi i nabierze wprawy. A potem stanie i zrobi pierwszy krok w przód. I nic już nie będzie takie jak kiedyś!
Więc dla Frania, na ten szczególny czas przemieszczania się, uszyłam dwie pary spodni. Szare i kobaltowe co by od razu było wiadomo czyim jest dzieckiem ;)



 
Ot takie proste spodenki, nie za cienkie i nie za grube. Będą rosły razem z Franiem dzięki szerokim ściągaczom. Właśnie pomyślałam sobie, że Staśkowi też by się takie przydały.

I to byłoby na tyle.
Pozdrawiam!
Sus

PS. Nie pokazywałam tutaj kardiganu, który uszyłam w prezencie dla kuzynki z Warszawy. To kardigan majowy ;)


Viewing all 211 articles
Browse latest View live